
Mariusz Grabowski skomentował zamieszanie, jakie powstało przy okazji zakończenia walki „Heavyhearta” z „Romusiem”.
Denis Romek grał pierwsze skrzypce na nagraniach GROMDY z granicy. Nie mogło zatem dziwić, iż w walce na minionej gali został zestawiony z „Heavyheartem”. Kameruńczyk zdecydowanie dominował i już w 1. rundzie zaliczył pięć nokdaunów. Polak nie chciał złożyć broni, ale obraz pojedynku wskazywał na jedno – ciężki nokaut jest kwestią czasu.
Wtem wydarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego. Fifen Arami Gbeyi rzucił coś do sędziego, po czym pochylił się i… odklepał! Zupełnie nikt nie miał pojęcia, co się mogło stać. „Heavyheart” był w znakomitej formie i nie było śladu po żadnej kontuzji. Kameruńczyk błyskawicznie rozwiał wątpliwości – wykrzykiwał w stronę arbitra, iż ten próbował go oszukać. Później zaś, w rozmowie z Maciejem Turskim, zaznaczał, iż arbiter specjalnie długo wyliczał „Romusia”.
Mariusz Grabowski: Głupota i niewiedza Heavyhearta
Szef GROMDY po zakończonej gali porozmawiał z Fansportu TV, gdzie odnosząc się do zakończenia walki „Romusia” zwrócił uwagę, iż „Heavyheart” nie zaznajomił się z zasadami organizacji. Tu bowiem ilość liczeń nie ma większego znaczenia, podobnie jak umownie odejmowane punkty. Ktoś bowiem musi zostać znokautowany.
– To głupota i niewiedza „Heavyhearta”. Wiadomo, że w GROMDZIE można liczyć i 10 razy – jakie to ma znaczenie? Sędzia widzi, jak zawodnik wstaje, to po prostu walczy. A on po prostu zamiast dokonać dzieła zniszczenia i znokautować „Romusia”, to po prostu myślał, że ktoś go chce oszukać.
– Ale on wychodził z założeniem, żeby sędzia go nie oszukał. Miał takie dziwne nastawienie, dlatego zdecydowałem, że tutaj jest No Contest. Umówmy się, „Heavyheart” wygrywał z „Romusiem” do jednej bramki, ale jakby to miało być między prawdą, a kłamstwem – to on nie wyszedł do kolejnej rundy. No Contest jest tutaj idealny – kontynuował pan Grabowski, który wierzy, że to nie ostatni występ Kameruńczyka.