W ostatnich dniach świat obiegła informacja o odejściu Stephana Bonnara. Jak zwykle w takiej sytuacji bywa w Internecie pojawiło się wiele wpisów w hołdzie dla Amerykanina, jednak nie każdemu się to spodobało.
Bonnar to oczywiście członek UFC Hall of Fame i zasłużony fighter w historii tej organizacji. Popularny „The American Psycho” brał udział w premierowym sezonie programu The Ultimate Fighter, gdzie dotarł aż do samego finału. Tam stoczył pamiętną wojnę z Forestem Griffinem, który to pojedynek jest uważany za jeden z najważniejszych w historii federacji.
W związku ze śmiercią Stephana Bonnara w sieci pojawiło się wiele wyrazów kondolencji. Społeczność MMA na całym świecie zaczęła dzielić się wspomnieniami po amerykańskim fighterze oddając mu w ten sposób hołd.
Nie jest to żadna nowość zwłaszcza, gdy mowa o znanej i rozpoznawalnej w środowisku osobie. Dla większości jest to gest podnoszący na duchu, ale nie dla wszystkich. Zawodnik kategorii średniej UFC, Sean Strickland, zamieścił w sieci wideo obrażając postujących o Bonnarze.
– Stephan Boonar umarł, a moja tablica na Instagramie, cały Google zalany został obrazkami z podpisami „hej, to ja i Bonnar na wspólnym treningu, jesteśmy ziomeczkami i swego czasu wspólnie się bujaliśmy”. Jakby, wstawię zdjęcie, żeby dostać like’a. Ale ludzie, Stephan Bonnar był w ch*j porąbany.
– Był uzależniony od opiodów. Aresztowano go i wyrzucono ze szpitala, bo nie chcieli mu ich podać, jego siłownia upadła przez koronawirusa… Znacie mnie, wiecie, że jestem d*pkiem. Nie wstawię zdjęcia z podpisem „spoczywaj w pokoju”.
– Ale p***doleni ludzie robią to po jego śmierci, dodają słowa wsparcia, a gdzie byliście, jak koleś tracił grunt pod nogami? I nie mówię, że musieliście tam dla niego być, ale nie byliście. Także nie bądźcie teraz, gdy tego nie potrzebuje.