
Krzysztof Ryta nie zostawia słów rywala bez odpowiedzi. Popularny „Żołnierz” skomentował zasady walki z Jackiem Murańskim.
Relacja obu zawodników zmieniła się o 180 stopni na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Jeszcze jakiś czas temu panowie wspólnie trenowali, za co obrywało się Rycie w mediach. Jacek Murański to bowiem persona non grata w oczach wielu kibiców, czy samych freak fighterów.
Krzysztof jednak nie zrezygnował z relacji ze starym „Muranem”, który wprowadził go do świata freaków. Wszystko zmieniło się po feralnym starciu dwóch na jednego, przeciwko Dominikowi Zadorze.
Ryta: Specjalny zawodnik to i specjalne zasady…
Zaowocowało to walką, którą obejrzymy na PRIME MMA 14. Starcie Ryta vs Murański nie mogło jednak być z tych toczonych na normalnych zasadach.
Bazową formułą jest boks, przy czym pan Jacek może korzystać z mitycznych uderzeń łokciem oraz z głowy. Jego rywal natomiast może bić go wyłącznie po głowie – ciosy w korpus są dla niego zakazane.
Gdyby tego jeszcze było mało, Murański walczyć będzie w małych rękawicach. Krzysztof Ryta z kolei przywdzieje duże bokserskie rękawice, 18-uncjowe. Choć i to zostało przez niego z trudem wynegocjowane.
– Specjalny zawodnik to i specjalne zasady… No Jacek na początku zaproponował, żebym 20-stki miał. Ja mówię do nich, że 20-stki to nawet ciężko kupić, że to już trochę przegina. Nawet Kliczko w 20-stkach nie sparował, tylko w 18-stkach – komentował to w rozmowie z kanałem MMA – BNB.
– Większość sparuje w 16-stkach, ale mówię no że chociaż te 18-stki, bo Jaca się nie zgodzi na inne. Te 20-stki to naprawdę jest już masakra, ciężko w ogóle z tego uderzyć, trzeba być naprawdę dużym „heavyweightem”, żeby to robić – dodał Ryta.
Rywal pana Jacka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, dlaczego Murański wykluczył mu możliwość bicia „po ścianach”:
– Nie mogę bić po dołach… wiem dlaczego. Jak zawsze z nim sparowałem, to go lekko po dołach właśnie [uderzałem]. On tam zawsze: „yhh!”. Zatyka go. Nie umie trzymać dołów. Pamięta to, przestraszył się.