Mateusz Rębecki w bardzo szczerych słowach ocenił swój ostatni występ w UFC zakończony porażką przed czasem.
„Chińczyk” przed kilkoma tygodniami wystąpił w jednej z walk gali UFC w St. Louis. Zmierzył się tam z Diego Ferreirą – tym samym, którego w 2021 roku poskładał Mateusz Gamrot. Jego imiennik nie dał jednak rady Brazylijczykowi.
Rębecki ruszył pełnym piecem i początek wyglądał nieźle w jego wykonaniu. Jak się okazało, na nic więcej nie było go stać. Były mistrz FEN z każdą kolejną minutą wyglądał coraz gorzej, zarówno tlenowo, jak i fizycznie. Ferreira obijał go niemiłosiernie i wreszcie skończył ciosami w parterze na 9 sekund przed końcem czasu.
Rębecki szczerze o porażce w UFC
Tym samym została przerwana kapitalna Mateusza Rębeckiego wynosząca 16 kolejnych zwycięstw. Fighter klubu Berserker’s Team i American Top Team w wywiadzie dla Oktagon Live przyznał, że wina leży w pełni po jego stronie.
– Troszeczkę tutaj odpuściłem, ciężko mi to powiedzieć. Zaniedbałem może te przygotowania. Ciężko trenowałem, ale wydaje mi się, że w niektórych sytuacjach, w których powinienem coś zrobić, poprawić, tego nie robiłem. Może na początku przygotowań nie zrobiłem tej bazy, tylko od razu wszedłem w treningi. Nie oszukujmy się, bierzmy to na klatę – wydolność, problemy z wydolnością.
– Wiele rzeczy się nałożyło na siebie. Na pewno przygotowania i w pewnym momencie nie wytrzymałem tej presji. Jestem zły na siebie. Z drugiej strony, ciągle wygrywałem i być może to była konsekwencja, że uśpiłem swoją czujność.
„Rebeasti” dodał też, że ma nadzieję, że prędko uda mu się zmazać drugą porażkę w karierze. Polski lekki kolejną walkę chciałby stoczyć już we wrześniu lub październiku.