Daniel Omielańczuk zabrał głos po ostatnim występie Denisa Załęckiego. W szczerych słowach podsumował jego zachowanie i serię porażek.
„Bad Boy” z przytupem wszedł do świata freak fightów. Przed każdą walką zapowiadał pewne zwycięstwo i ciężkie nokauty, jednak po blisko dwóch latach jego bilans to jedna wygrana oraz pięć porażek z rzędu. Duże znaczenie ma również sposób przegranych.
Ostatnie trzy starcia to dyskwalifikacja z Pawłem Tyburskim, wyjście z klatki w walce z Omielańczukiem i kompromitacja z „Wielkim Bu”, kiedy to całkowicie unikał wymian oraz kładł się po każdym uderzeniu. Zachowanie na konferencjach i w klatce sprawiło, że Załęcki stał się jednym z najbardziej nielubianych freak fighterów.
O „Bad Boy” w ostatnim wywiadzie dla Filipa Lewandowskiego zapytany został Omielańczuk. Weteran wagi ciężkiej stwierdził, że Denis jedynie próbuje zgrywać niebezpiecznego człowieka, kiedy w rzeczywistości jest inaczej, co pokazały jego walki:
– Uciekł przede mną, przed „Wielkim Bu” się wywracał. To jest typ, któremu ktoś wmówił, że jest ostry, niebezpieczny. A on taki nie jest. To jest dzieciak z dobrego domu, jego ojciec dobrze się zachowuje, z tego, co słyszałem, jego rodzina ma dobre relacje. Ktoś mu wmówił, że jest „Bad Boyem”. Jak przyszło do weryfikacji, no to widzieliśmy wszyscy.
Doradził również, by skorzystał z pomocy lekarzy, która może wpłynąć nie tylko na jego występy w klatce, ale także prywatne życie:
– Jest słaby psychicznie. Powinien iść do psychiatry, wziąć tabletki, zacząć pracować z psychologiem, jeżeli chce sobie radzić. Już nie mówię o startach, ale życiowo, bo jest słaby jako człowiek. Nie wiem, czy nie jest za późno, ale to jest jego sprawa. Ja nie chcę go pogrążać, bo ja już swoje wyjaśniłem, pokazałem, kim on jest.