Nate Diaz od dłuższego czasu walczy o zwolnienie z kontraktu z UFC. Amerykanin w rozmowie z Arielem Helwanim zdradził, iż federacja próbuje przedłużyć jego umowę. Sam zawodnik jednak o niczym takim nie myśli.
Po raz ostatni Nate’a Diaza w oktagonie oglądaliśmy w ubiegłym roku, gdy na UFC 263 przegrał jednogłośną decyzją z Leonem Edwardsem. Po tym pojedynku Stocktończykowi została się jednak walka na obecnej umowie i chciałby ją stoczyć i stać się wolnym agentem. W wywiadzie udzielonym Arielowi Helwaniemu w The MMA Hour Diaz zdradził, że UFC robi co może, by utrzymać go na umowie.
– Moim celem jest wypełnienie kontraktu, a oni próbują mnie zatrzymać. Robię co mogę, nigdy w życiu nie prosiłem o tyle walk… Jak tylko próbuję, by cokolwiek się zadziało, oni mi na to nie pozwalają. Nie pozwalają mi wypełnić mojego kontraktu.
Fighter dodał też, że federacja oferuje mu coraz większą wypłatę z każdą kolejną propozycją. W tym wszystkim jednak nie chodzi o pieniądze i jak mówi Diaz w dłuższej perspektywie nie znalazłby godnego siebie rywala.
– Proszę ich o kolejną walkę od jakichś pięciu, sześciu, czy tam siedmiu miesięcy. Oni za każdym razem oferują mi większe sumy. Dają więcej i więcej, a ja doszedłem do takiego momentu w życiu, że wcale nie chcę więcej forsy.
– Po prostu chcę odejść. Mam dość tego rosteru, wszyscy ci zawodnicy, których im proponowałem, albo oni proponowali mnie, już są nadużyci. To dywizje z recyklingu – i lekka i półśrednia, ci wszyscy fighterzy pochodzą z odzysku. Czuję, że na tę chwilę nie ma dla mnie godnego rywala, więc chcę odejść i odbudować się po tym g***nie.
– Jak przyjdzie czas, przyjdą nowi goście, którzy będą dawali dobre walki, to wtedy wrócę… Na ten moment nie mam co robić w UFC. Jestem gotowy iść dalej.
Nate Diaz często jest wymieniany, jako potencjalny przyszły przeciwnik Jake’a Paula. Stocktończyk niejednokrotnie wyrażał chęć na walkę w boksie z YouTuberem, do czego też może dojść po ewentualnym odejściu z UFC.