Marcin Najman bardzo szybko po wczorajszym telefonie do Artura Binkowskiego skomentował konfrontację z „Orłem Białym”.
Minionego wieczoru Artur Binkowski stawił się wraz z Gracjanem Szadzińskim, Alanem Kwiecińskim oraz swoim oponentem, Tomaszem Majewskim, na programie FACE 2 FACE promującym galę Fame 24: Underground. To właśnie na niej „Orzeł Biały” zmierzy się z dziennikarzem.
W trakcie programu do studia dodzwonił się Marcin Najman. Binkowskiemu wystarczyły jedynie słowa „witam serdecznie”, by odpalić się i zwyzywać „El Testosterona”.
Najman o Binkowskim: Nie ma nic wspólnego z naszymi barwami narodowymi!
Samozwańczy „Cesarz polskich freak fightów” nie miał szans dojść do głosu. Próbował zadać choć jedno pytanie, ale został rozłączony ze studiem. Wściekły Binkowski tymczasem pokrzykiwał, że opuści program i nie życzy sobie tego typu konfrontacji.
Marcin Najman głos zabrał na swoich social mediach. Były pięściarz stwierdził, że „Orzeł Biały” – choć tak się o nim mówić nie powinno, co też wyjaśnił – celowo go zagłuszał, byle tylko nie usłyszeć kilku słów prawdy.
– Niestety, „kanadyjski ninja” nie chciał usłyszeć kilku słów prawdy. Celowo zagłuszał, żebyście nie mogli tego usłyszeć… Przecież z niego żaden gangster! Zapytajcie o jedną, prostą rzecz: za co on cały czas ląduje w pudle? No? Ninja, powiedz, za co?
– Druga sprawa: nie żadne białe jego „orzełki”. To są „listki klonowe”! On nie ma nic wspólnego z „białymi orzełkami” i z naszymi barwami narodowymi. Przecież on walczył dla Kanady! Dla mnie to to jest zwykły zdrajca. To tego pomawiacz, zwykły pomawiacz, niewdzięcznik… Zwykły łeb i lump bez szkoły – powiedział Najman, który wyśmiał też fakt, iż Binkowski koniecznie chciał walczyć wyłącznie w swojej koronnej dyscyplinie.
Gwoli ścisłości, uczestnik Igrzysk Olimpijskich z Sydney przeprosił też zarówno Marcina, jak i jego rodzinę.