Mirosław Okniński bardzo krytycznie o zachowaniu sędziego Brondera na KSW! „Ferrariemu nie przerwał, a tu przerywa!”

Mirosław Okniński wypowiedział się na temat kontrowersyjnej porażki Damiana Janikowskiego na ostatniej gali KSW 74.

Podczas KSW 74 Janikowski zmierzył się z Tomem Breesem. W drugiej odsłonie rywal z Wielkiej Brytanii podjął próbę poddania Polaka. W pewnym momencie sędzia chciał sprawdzić, czy Janikowski nie stracił przytomności. Ten w odpowiedzi klepnął rywala w plecy.

Brązowy medalista igrzysk olimpijskich chciał w ten sposób pokazać, że wszystko jest w porządku, jednak Tomasz Bronder uznał, że ten sygnalizuje poddanie walki. Mocno zdenerwowany Damian nie zgadzał się z decyzją arbitra. Kibice byli wściekli, jednak pojawia się coraz więcej głosów, że to był błąd Janikowskiego i sędzia mógł zareagować w taki sposób.

O tę sytuację w ostatnim wywiadzie dla Fansportu TV został zapytany Mirosław Okniński. Zdaniem trenera Akademii Sportów Walki Wilanów błąd arbitra wynikał ze złego ustawienia się, podczas gdy walka toczyła się w parterze

W ogóle niepotrzebne było to podejście sędziego i tam sprawdzanie ręki, tylko trzeba tam było bliżej podejść. On stanął od d*py strony można powiedzieć, zamiast podejść tam bardziej od twarzy Damiana i zobaczyć jak tam wygląda.

On stanął z tyłu, patrzył się w plecy tego zawodnika, co był z góry i tam badał ręce, zamiast tam gdzieś bardziej podejść i zobaczyć jak on tam się czuje, jak wygląda jego twarz… To on w ogóle do twarzy nie podchodził, tylko ręce zaczął ruszać.

Okniński dodał też, że zachowanie Tomasza Brondera, a konkretniej ruszanie zawodnika, który musi się bronić, mogło wywołać niemałą konsternację. Trener zauważył również, że we wcześniejszej walce Anity Bekus, gdy ręka Polki była całkowicie wykrzywiona, walkę przerwano dopiero po okrzyku fighterki.

– Jakby ktoś mi ruszał ręce podczas walki, ja bym był nerwowy. Ja bym nie wiedział i bym chciał przerwać, bym pukał, nie wiedział o co chodzi. Jest walka, a ktoś nagle za ręce łapie! Szczególnie podobne że Damian mówił – nie wiem czy oni widzieli się, czy coś, – że jest Wszystko OK, a później ten mówi nie stop, coś tam.

– Nie wiem, no… Po prostu tak, była tam inna walka, dziewczyna miała tak rękę. Ja mówię: k**wa, pęknie ręka. No i ta ręka pękła! I tam jest wykrzywiona i nikt nie przerywa! A tutaj ktoś dusi… Przy duszeniu nic się nie stanie, oprócz tego, że spłynie i się go obudzi. Więc tu by się nic nie stało.

Szkoleniowiec Akademii Sportów Walki Wilanów przypomniał również pojedynek jednego ze swoich podopiecznych, mianowice „Ferrari” vs. „Filipek”. Walka ta miała miejsce na Fame MMA 11, a rozjemcą w oktagonie również był Tomasz Bronder, który nie przerwał mimo salwy ciosów ze strony Roślika.

– Na przykład „Ferrari” walczył z „Filipkiem”. I był zakład: właściciele założyli się z „Ferrarim”, że nie skończy w pierwszej rundzie. I ten „Ferrari” go leje, „Filipek” leży, nie broni się w ogóle, półprzytomny i sędzia w ogóle nie mówi „broń się”, czy coś. Nie przerywa, a on go napierdziela, napierdziela…!

Każdy na zawodowej walce by to przerwał, a on nie przerywa. Dlaczego? Bo właściciele mają zakład z „Ferrarim” i on nie przerywa. I to zrobił sędzia Bronder. A Damianowi, zawodnikowi zawodowemu… nie „Ferrari”, gdzie tutaj jest walka freakowa, gdzie oni nie umieją się bić i trzeba dbać o bezpieczeństwo. To on tego nie przerywa… A tu przerywa!