Dariusz Michalczewski w szczerych słowach wypowiedział się na temat freak fightów. Były pięściarz nie ukrywa, że jest przeciwnikiem takich walk.
„Tiger” to jeden z najbardziej utytułowanych polskich pięściarzy. Wygrał 48 z 50 walk i zdobył tytuły WBO, WBA i IBF w wadze półciężkiej oraz WBO w kategorii junior ciężkiej. Przez 12 lat był niepokonany, a po dwóch jedynych porażkach w zawodowej karierze postanowił przejść na sportową emeryturę.
Cały czas śledzi sporty walki i niedawno promował GROMDĘ, gdzie zawodnicy toczą pojedynki na gołe pięści. Jest jednak przeciwnikiem freak fightów i zapewnia, że sam nigdy nie wystąpi na takich wydarzeniach:
– Jeśli chodzi o tego typu gale, to jestem nie do kupienia. Tym bardziej teraz, kiedy jestem zamożną osobą. Nie będę się wygłupiał. Jak dostaję powtórki od kogoś, to sobie obejrzę. I jak patrzę, że teściowa walczy ze swoją przyszłą synową…
– To jest patologia. Tragedia. Nie mają pojęcia o boksie i biciu się. Do czego to dąży? Jaki to ma cel? – przyznał w rozmowie z portalem meczyki.pl.
Nie szczędził ostrych słów i przyznał, że niedługo zostanie przekroczona kolejna granica – Jestem przekonany, że wkrótce będą rywalizacje o to, kto szybciej zje swoje g..no.