Polski reprezentant w top 15 kategorii lekkiej, Mateusz Gamrot, odpowiedział na wyzwanie za pośrednictwem Instagrama! Czy zobaczymy wkrótce powrót „Gamera”?
Były podwójny mistrz KSW, Mateusz Gamrot, coraz lepiej radzi sobie w UFC. Mimo małego falstartu w postaci przegranej niejednogłośną decyzją w starciu z Guramem Kutateladze w 2020 roku, popularny „Gamer” zaliczył znakomite ostatnie 12 miesięcy.
Polak najpierw w 2 rundzie znokautował Scotta Holtzmana, następnie poddał w niewiele ponad minutę Jeremy’ego Stephensa, a rok zakończył łamiąc żebra zabójczymi kolanami Diego Ferreirze. Ta ostatnia walka pozwoliła Mateuszowi Gamrotowi wskoczyć na 12 pozycję w rankingu UFC.
I choć polski fighter nieraz mówił o tym, że ma ustaloną ścieżkę na sam szczyt największej federacji MMA, to niewykluczone, że z niej zboczy. Niewykluczone, że przeważy chęć walki i występu w oktagonie. „Gamer” odpowiedział bowiem na wyzwanie Brada Riddella:
– W tej grze są ogromne wzloty i ogromne upadki. Wzloty są radosne, upadki przygnębiające, ale żaden upadek nie sprawi, że przestanę kochać ten sport – napisał Riddell, dodając – Bobby Green albo Mateusz Gamrot.
– Lecimy, bracie
Nowozelandczyk po raz ostatni pojawił się w oktagonie w grudniu ubiegłego roku. Popularny „Quake” został znokautowany w 3 rundzie obrotówką przez Rafaela Fizieva. Ponadto Riddell zajmuje 14 lokatę w rankingu najlepszych lekkich federacji.
Choć teoretycznie „Gamer” miałby więcej do stracenia, niż zyskania, nie można wykluczać, że zobaczymy Polaka szybciej niż zakładano. Mateusz Gamrot nie jest no-namem w największej federacji MMA na świecie, a ewentualna kolejna szybka wygrana zrobiłaby wokół niego jeszcze więcej szumu.
Gale UFC na żywo w STS TV!
Gale UFC obejrzysz w STS TV! Wydarzenie będzie dostępne dla zarejestrowanych użytkowników serwisu bukmacherskiego firmy STS
Źródło: Instagram