Marcin Różalski o wolności słowa: „To jest fikcja. Do prokuratury złożyli na mnie zawiadomienie, pisali do moich sponsorów”

Marcin Różalski udzielił wywiadu, w którym poruszony został temat wolności słowa. Fighter uznał, że jest to fikcja i w rzeczywistości nic takiego nie istnieje.

„Różala” ostatni raz w akcji widzieliśmy na pierwszej edycji gali Genesis, kiedy to na gołe pięści zmierzył się z Joshem Barnettem. Niestety poniósł porażkę, gdyż sędzia nie pozwolił mu kontynuować pojedynku. Fighter już raczej nie powróci do MMA, jednak możliwe, że ponownie zobaczymy go w starciu na gołe pięści.

Różalski wielokrotnie zabierał głos odnośnie m.in. spraw politycznych. Jego wypowiedzi wielu uważa za kontrowersyjne, czy też nie do końca je rozumie, przez co często komentarze „Różala” były krytykowane w różnych środowiskach.

Fighter w rozmowie z Jarosławem Świątkiem na kanale „JARU” poruszył temat wolności słowa po tym, jak ostatni wywiad z zawodnikiem został usunięty z serwisu YouTube.

„Różal” bez zastanowienia przyznał, że wolność słowa nie istnieje – Jest to fikcja, jest to iluzja, bo są standardy podwójne, potrójne, świat rządzony przez hipokrytów.

Fighter opowiedział historię, jaka przytrafiła mu się po wizycie na planie filmowym. Co ciekawe, po tamtych zdarzeniach do prokuratury trafiło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Różalskiego.

– Była taka sytuacja, byliśmy na kręceniu filmu „Fighter”. No i ja się wpakowałem w taiego busa. Taka ekipa przyjechała i był taki stary, widocznie zmieniali: „Urząd do spraw uchodźców”. Ja sobie przy tym stanąłem, zdjęcie zrobiłem i wrzuciłem. Napisałem tak: „Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Teraz sprawy będą załatwiane od ręki”.

– Stary, tyle wiadomości dostałem od tych, nie wiem jak ich nazwać. Od tych ludzi niespełna psychicznie, że szerzę nienawiść, nagrywali filmy, do prokuratury złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Do wszystkich moich sponsorów napisali, no i źle trafili, bo większość to ludzi na tych samych falach.

– Jedna się taka klinika trafiła, co wspomaga wielu zawodników. Napisali do mnie: „Bardzo prosimy zdjąć ze swojego Facebooka napis śmierć przed hańbą”. Ja powiedziałem, że nie, a oni: „No to prosimy usunąć nasze logo”. Ja mówię już, już od razu.

Źródło: YouTube