
Choć Mamed Khalidov wciąż waha się z decyzją o zakończeniu kariery, to pewne jest jedno. Do powrotu nie namówią go pieniądze.
Pojedynki z udziałem byłego mistrza wagi średniej KSW od kilku lat są mocno wyczekiwane przez kibiców. Legenda polskiego MMA wchodzi do klatki przeważnie raz do roku i, niemal zawsze, są to hitowe boje. Tak było w przypadku pojedynku z Roberto Soldiciem, Mariuszem Pudzianowskim, czy trylogii ze Scottem Askhamem.
Podczas KSW 100 Mamed Khalidov miał zmierzyć się z Pawłem Pawlakiem, chcąc raz jeszcze sięgnąć po tytuł organizacji. Gdy jednak „Plastinho” wypadł wydawało się, że naturalnym jego następcą będzie inny czołowy pretendent – Piotr Kuberski. Sam zawodnik był bardzo chętny na potyczkę z legendą.
Chęci jednak zabrakło z drugiej strony. Mamed nie czuł, że to pojedynek, który go elektryzuje, toteż nie miał zamiaru mierzyć się z „Qbearem”. Sytuacja zupełnie się zmieniła, gdy Wojsław Rysiewski zaproponował mu konfrontację z niepokonanym wówczas Adrianem Bartosińskim. Khalidov poczuł zew, wyzwanie i stanął w szranki z klubowym kolegą niedoszłego oponenta.
Mamed Khalidov szczerze o motywacji do walk
Walka wieczoru jubileuszowej, listopadowej gali przeszła do historii. Nikt nie ma wątpliwości, że Mamed Khalidov wciąż ma „to coś” i stanowi zagrożenie w dywizji średniej. Krajobraz tejże uległ jednak sporej zmianie – Kuberski sięgnął po pas tymczasowy, a choć Pawlak preferuje starcie z legendą KSW, to najpierw powinniśmy być świadkami walki unifikującej tytuły.
Takowy zapewne z najbliższej odległości oglądać będzie sam Mamed. Po zwycięstwie nad Bartosińskim zapowiadał, że zrobi przynajmniej rok przerwy, by przemyśleć kolejny krok. Później jednak pisał w social mediach: „ciągnie wilka do lasu”, co jasno wskazuje, że szykuje się powrót.
W rozmowie z Sport.fakt.pl legendarny zawodnik przyznał, że to właśnie wyzwanie sprawia, że chce mu się zasuwać na treningach i występować w klatce. Pieniądze – a można się domyślać, że Mamed zgarnia potężną gażę – nie wpływają na jego decyzję.
– Pieniądze mnie nie motywują, muszę mieć sportowe wyzwanie. Walczę już tylko wtedy, kiedy mam chęć i motywację. Nie robię nic na siłę. Potrzebuję więcej luzu, by odetchnąć. Po jakimś czasie chęć do walki sama wraca.