Polski pięściarz i były mistrz organizacji WBO w wadze junior ciężkiej, Krzysztof Głowacki, nie miał ostatnio łatwego okresu. „Główka” długo czekał na kolejnego rywala, a w jednym z najnowszych wywiadów przyznał, że kusiły go nawet federacje freakowe!
Krzysztof Głowacki to uznana marka na europejskiej scenie pięściarskiej. Polski pięściarz zadebiutował w 2008 roku i mierzył się między innymi z Ołeksandrem Usykiem, Sierhiejem Radczenką, czy w ubiegłym roku z Lawrencem Okolie. Ostatnie starcie stoczył przed kilkoma miesiącami – na kwietniowej gali w Wałczu skończył w 4. odsłonie Francisco Rivasa Ruiza.
„Główka” bardzo chciał wrócić do kwadratowego pierścienia jeszcze przed sylwestrem. W obszernym poście na swoich social mediach pięściarz przyznał, że zrezygnował z pojedynku o pas mistrza Europy, na rzeczy walki z Richardem Riakporhem. Obóz Anglika odsuwał jednak starcie w czasie i aż trzykrotnie zmieniał termin. Na chwilę obecną mówi się, że do pojedynku dojdzie w styczniu przyszłego roku.
W wywiadzie udzielonym ringpolska.pl Krzysztof Głowacki wypowiedział się na temat freak fightów. „Główka” przyznał, że różnica finansowa między tym światem, a zawodowym boksem jest diametralna.
– Oni biorą po 200 tysięcy na głowę chyba, tak? Więcej? To ja za mistrzostwo świata w życiu nie dostałem takich pieniędzy, ku*de, co oni boksują. Coś tutaj się pobiją rundę i koniec, schodzą. Wyzywają się, wyzwą się od frajerów od ciot, a potem rękę sobie podadzą i udają, że wszystko jest w porządku. Ja nie wiem… Chyba teraz takie czasy mamy – dodał były mistrz kategorii junior ciężkiej WBO.
Głowacki zapytany o to, czy sam zdecydowałby się na dołączenie do freak fightów odpowiedział wprost, że za coś trzeba żyć. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie sytuacje z wielokrotnie przekładaną walką.
– Słuchaj, z czegoś potem trzeba żyć. Zarobiłem na WBSS, kupiłem dom, ale teraz wszystko trzeba utrzymać. Mam dzieciaki, rodzinę, żonę, pieski, samochód. Nie mówię nie! Są jakieś propozycje, no zobaczymy… Nie będę mówił skąd. Ale dostałem stąd i stąd i w ogóle jeszcze z innej federacji, dlatego tak napisałem, że jeżeli Anglia się nie odezwie, to dziękuje boksowi. Bo trzeba z czegoś żyć, a ja żyję tylko z walk. Każdy widzi jak często boksuje. Co mam być ciągle na utrzymaniu żony, która zapierdziela?
„Główka” zdradził też, że od jakiegoś czasu trenuje MMA i uczy się kopnięć. Tym samym można się spodziewać, że zaliczy on podobną zmianę dyscypliny sportowej, co Artur Szpilka, czy Ewa Piątkowska.