Kevin Lee został zwolniony po 7 latach walk dla UFC. Fighter gościł w The MMA Hour, gdzie otwarcie wypowiedział się na temat odejścia z największej federacji MMA.
Wczoraj do oficjalnej wiadomości podano, że UFC rozstało się z Kevinem Lee po 7 latach współpracy. 29-letni Amerykanin w federacji zaliczył serię 11 wygranych i 7 porażek, sześciokrotnie występował w walkach wieczoru. Po raz ostatni „The Motown Phenom” pojawił się w oktagonie na UFC Vegas 35, gdzie poległ po jednogłośnej decyzji w starciu z Danielem Rodriguezem.
Zapytany po tej gali na temat ewentualnego zwolnienia Dana White stwierdził, że „zobaczy, co go czeka. Tu, czy gdzie indziej.” W rozmowie z The MMA Hour Kevin Lee zdradził, że o rozstaniu z pracodawcą dowiedział się… za pomocą e-maila. Bądź, co bądź weteran oktagonu uważa, że powinien otrzymać trochę więcej szacunku.
– To mnie wkurza najbardziej. Walcząc w UFC przede wszystkim walczysz o szacunek. Ludzie cię szanują, bo jesteś fighterem UFC. Jak słyszą tę nazwę, z marszu chylą czoła.
– Nie robimy tego dla kasy, nie ma z tego za dużo fame’u, więc koniec końców zrobiłem dla was całe to gówno, ryzykowałem swoje zdrowie, by ostatecznie skończyć z alkoholizmem i problemami podatkowymi. A na sam koniec zabieracie mi jeszcze szacunek?
Jedyną rozmowę, jaką Kevin Lee odbył z którymkolwiek z oficjeli federacji odbyła się z Hunterem Campbellem. To jednak fighter zwrócił się do włodarza, a koniec końców – skończył z jeszcze większą ilością pytań w głowie.
– Pierdolił mi jakieś głupoty, „musisz pokonać mistrza w jakiejś innej organizacji” oraz, że mógłbym zarobić wiele więcej poza UFC. To prawda. Więcej zarobię będąc wolnym agentem. Więc powiedział mi coś, co już wiedziałem… Uciąłem go, bo i tak nie mówił mi dlaczego mnie zwalniają.
Kevin Lee nie planuje wrócić do UFC!
Naładowany emocjami Kevin Lee podważył pomysł ewentualnego powrotu do UFC. Nie dlatego, że zwłaszcza po tej wypowiedzi niekoniecznie byłby witany z otwartymi ramionami, a przez sposób rozstania:
– Bez ściemy, jestem teraz naładowany emocjami. Oczywiście, że jestem wkurwiony. Wiele osób mówiło mi, by nie jechać po nich i nie palić mostów. „OK, mógłbyś wrócić któregoś dnia.”
– Mówiąc szczerze, nie bardzo bym chciał. Czemu miałbym chcieć pracować dla kogoś, kto nie okazuje mi żadnego szacunku? Szalone. To jedyne, o co walczyłem. Teraz mam jeden cel – pokazać im, jak wielki błąd popełnili puszczając mnie wolno. I będę milionerem za rok, więc całkiem spoko!
Źródło: The MMA Hour