Paweł Jóźwiak na chłodno zabrał głos w sprawie swojego występu na freakowej gali FAME 17, podczas której zawalczył w klatce rzymskiej.
„Prezes FEN” ma za sobą drugi pojedynek w życiu. W debiucie zmierzył się z Marcinem Najmanem, którego pokonał w niecałe 20 sekund. Następnie w ostrych słowach rzucił wyzwanie włodarzowi federacji FAME „Boxdelowi”.
Jóźwiak po przegranej na FAME 17
Pomiędzy zawodnikami było bardzo dużo złej krwi, a w klatce rzymskiej mogli w końcu wyjaśnić trwający od dawna konflikt. Przez dwie odsłony lepiej radził sobie „Boxdel”, który męczył swojego rywala pod siatką i rozbijał go mocnymi ciosami.
W ostatniej rozmowie z FightSportPL „Prezes FEN” zdradził, że już w pierwszej rundzie rywal złamał mu nos:
– W pierwszej rundzie podczas ciosów w parterze Michał złamał mi nos. Mam złamany nos w dwóch miejscach, na szczęście bez przemieszczenia.
Niespodziewanie przed rozpoczęciem trzeciej odsłony doszło do sporego zamieszania. Arbiter Piotr Jarosz przerwał walkę, twierdząc, że Jóźwiak nie chce kontynuować starcia. Zawodnik był wściekły i wywiadach twierdził, że został oszukany. Oświadczył również, że Jarosz nigdy więcej nie będzie sędziował w organizacji FEN. Teraz wycofał się ze swoich słów:
– Na gorąco udzielając wywiadów, to ja nawet nie pamiętałem rozmowy z sędzią. Nie byłem na tyle cwany, żeby wymyślić sobie scenariusz: „Dobra, nie mam siły, poddam walkę, a za chwilę będę udawał, że chcę walczyć”. Cofam wobec sędziego słowa, że nigdy nie będzie sędziował na FEN i tak dalej.
– Miał prawo tak to odczytać. Byłem na bardzo dużym kryzysie tlenowym. Przyczyniło się do tego złamanie nosa, ciężko oddychałem ze złamanym nosem. Wiadomo, z ochraniaczem ściemniałem, bo chciałem wyrwać jeszcze trochę sekund.
Źródło: YouTube