Anthony Joshua nie zakłada z góry, że pokona Francisa Ngannou. Brytyjczyk nazywa najbliższe starcie „swoim pojedynkiem o tytuł niekwestionowanego mistrza”.
Prawowita walka o to miano będzie miała miejsce już 17 lutego. W ringu, który znajdzie się w Rijadzie spotkają się Tyson Fury i Ołeksandr Usyk. Zwycięzca zgarnie wszystkie pasy królewskiej kategorii wagowej. Wyłoniony niekwestionowany mistrz wagi ciężkiej będzie pierwszym od 1999 roku.
Niedługo później, również w Arabii Saudyjskiej, dojdzie do kolejnego hitowego starcia. Anthony Joshua skrzyżuje rękawice z Francisem Ngannou, który rozochocony wyrównanym pojedynkiem z Tysonem Furym kontynuuje przygodę z boksem. Kameruńczyk nie ukrywa, że widzi mu się w niedalekiej przyszłości rewanż z „Królem Cyganów”.
W przypadku „AJ-a” sporo mówi się, że jego wygrana postawi go w roli pierwszego pretendenta do walk mistrzowskich. Sam Brytyjczyk nie wybiega jednak w przyszłość i zaznacza, że traktuje pojedynek z „The Predatorem” jako najważniejszy w karierze:
– W ogóle o tym nie myślę – powiedział Joshua zapytany w The MMA Hour o to, czy będzie oczekiwał title shota w przypadku zwycięstwa. – Skupiam swoje myśli na Ngannou, tę walkę traktuję jako moje „niekwestionowane mistrzostwo”. Taką mentalność muszę zachować.
– Z Ngannou walczyć będę o tytuł niekwestionowanego mistrza. Jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia walka. Bardzo go szanuję. Pojedynek z nim to nie jest skok na kasę. To będzie dla mnie ciężka noc. I wiecie co? Dla niego też. Sprawiam problemy każdemu. Lecimy, będą prawdziwe fajerwerki.