Ile zarabia Sławomir Peszko w Clout MMA? Informację tę podał Tomasz „Szalony Reporter” Matysiak.
Były piłkarz Wisły Kraków, Lecha Poznań, FC Koln czy Wieczystej Kraków dość zaskakująco został jedną z twarzy Clout MMA. Freakowa organizacja wykorzystała dziurę w rynku po tym, jak poważne problemy spotkały High League. Wcześniej sporo mówiło się, że Sławomir Peszko zawalczy w FAME. Jego rywalem miałby zostać Piotr Żyła. To starcie jest zresztą w planach, ale pod szyldem obecnego pracodawcy „Peszkina”.
Clout MMA: Ile zarabia Sławomir Peszko?
44-lrotny reprezentant Polski dotychczas skupiał się wyłącznie na promocji wydarzeń swoją osobą. Peszko mówił też, że nadal chce wejść do klatki ze wspominanym Żyłą, jednak na drodze stoją umowy skoczka narciarskiego.
Z tego też tytułu „Peszkin” występował jedynie w roli współprowadzącego konferencje, czy różne programy typu Roast. Niewątpliwie jego osoba w Clout MMA przyczyniła się do tego, że w klatce zobaczyliśmy występy Tomasza Hajty, Jakuba Rzeźniczaka, czy Błażeja Augustyna.
Ile Peszko zarabia w roli ambasadora Clout? Informację tę w ostatnim odcinku swojego podcastu przekazał „Szalony Reporter”. Matysiak w trakcie rozmowy z Arkadiuszem Tańculą zdradził, że były piłkarz może liczyć na sporą gażę miesięczną, ze względu na zakaz konkurencji i brak zewnętrznych współprac. Potężne pieniądze Peszko ma też otrzymywać za gale, w których promowaniu bierze czynny udział:
– Nie powiem, ile, ale około 150 tysięcy od gali. Takie są mniej więcej pieniądze, między 100 a 200 tysięcy. Zależy od sprzedaży. Uczestniczysz w ich programach, promujesz. Nie wiem, czy nie rozlicza się też miesięcznie. Wtedy masz, powiedzmy, 30-40 tysięcy, a jak jest gala, to masz 150 tysięcy.
– Masz wtedy zakaz konkurencji, nie możesz innych rzeczy firmować, też ci pewne współprace uciekają. Więc tam dostaniesz trzy-cztery dychy miesięcznie, a jeśli jest gala, to, powiedzmy, 150 koła. Wtedy ciągniesz jednak wszystkie konferencje, musisz uczestniczyć we wszystkich programach, galach.
Jak zwykle bywa w przypadku informacji przekazywanych przez „Szalonego Reportera”, należy przyjmować je z przymrużeniem oka. Nie można też oczywiście przy tym wykluczać, że jest w nich ziarno prawdy.