Mike Tyson zabrał głos na temat swojego życia i pokusił się o gorzką refleksję. „Żelazny” przyznał, że nikomu nie życzy tego, co sam przeżył.
Legenda światowego boksu szykuje się do hitowego powrotu między liny. Już w przyszły weekend były mistrz wagi ciężkiej wystąpi w walce wieczoru gali Jake Paul vs. Mike Tyson. Mimo 58-lat na karku „Bestia” podjęła niemałe wyzwanie w postaci młodszego o 31 lat „The Problem Childa”.
Walkę obstawicie na stronie i w aplikacji bukmachera Fortuna. Nowi użytkownicy otrzymają na start darmowe 30 zł za depozyt i rejestrację oraz zakład bez ryzyka do 100 zł.
Gorzkie słowa legendy boksu
Pojedynek z Jakiem Paulem będzie pierwszym od blisko dwóch dekad profesjonalnym starciem Tysona. Legenda boksu ostatnie takowe zaliczyła w czerwcu 2005 roku. Mike mierzył się z Kevinem McBridem i choć prowadził na kartach punktowych, zrezygnował z kontynuowania pojedynku. W późniejszym wywiadzie stwierdził, że „nie ma już do tego serca”. Była to jego druga porażka z rzędu po tym, jak Danny Williams znokautował go w 4. rundzie.
W jednym z ostatnich wywiadów „Żelazny Mike” otwarcie opowiedział o walce, która odbywała się poza ringiem i problemach ze sławą i niemałą fortuną. Tyson zdobył pas mistrza świata już w wieku 20 lat, ale przyznał, że nie życzy nikomu tego, co sam po tym musiał przeżyć.
– Nikomu tego nie życzę – powiedział w wywiadzie na kanale ALL THE SMOKE FIGHT. – Nikomu nie życzę swojego życia, patrząc na nie ogółem. Chciałem wszystkiego, chciałem zostać największym fighterem w historii życia. To właśnie wbił mi do głowy Cus D’Amato… Pod koniec kariery po prostu uciekałem. Myślę, że czułem wstyd przed samym sobą i zażenowanie.
Mike Tyson mierzył się z depresją i długo szukał miejsca dla siebie. Swe myśli opanował wreszcie, gdy zaakceptował pojedynek z Jakiem Paulem.
– Chciałem umrzeć. Chciałem się zabić. Za dużo paliwa mi zostało, chciałem zrobić coś innego. Myślę, że to moje ego miało na to wpływ, „wciąż możesz to robić, zagrajmy w filmach, zróbmy to, zróbmy tamto”. Ale te wszystkie rzeczy, których się podjąłem, występy na Broadwayu, w filmach, to nic w porównaniu z walką. Nie obchodzi mnie, ile kasy za to zaoferują. Wolę walczyć za darmo, niż dostać kasę za występ w Hollywood. To nie to samo.