Mateusz Gamrot wykonał krok wstecz w rankingu wagi lekkiej, ale optymistycznie patrzy w przyszłość. Co więcej wciąż uważa, że jest bliski pojedynku mistrzowskiego.
Ponad miesiąc temu „Gamer” wystąpił na gali UFC w Australii, gdzie zmierzył się z jednym z ulubieńców tamtejszej publiczności. Dan Hooker do pojedynku z Polakiem przystępował na fali dwóch zwycięstw z rzędu, ale wydawało się, że Mateusz z łatwością sobie z nim poradzi.
Tak też zresztą zaczęła się ta walka. Gamrot już w 1. rundzie miał rywala na deskach, ale nie zdołał zaliczyć „czasówki”. Choć to rywal zakończył tę odsłonę mocnym akcentem wydawało się, że wygrana Polaka na punkty była w niej pewna… Ostatecznie okazało się inaczej. Dan Hooker wygrał przez niejednogłośną decyzję sędziów i zajął miejsce Mateusza w TOP 5.
Gamrot wciąż liczy się w walce o pas UFC
„Gamer” zaliczył z kolei spadek aż na ósmą lokatę w drabince dywizji lekkiej. Patrząc na sam ranking wydaje się, że w kolejnej walce mógłby zmierzyć się w rewanżu z Beneilem Dariushem, bądź powracającym po kontuzji Rafaelem Fizievem.
Choć Mateusz Gamrot wykonał krok wstecz, to wciąż uważa, że jest blisko rozgrywki o najwyższy laur w UFC. Polak w wywiadzie dla InTheCagePL przeanalizował sytuację w zestawieniu najlepszych lekkich i zauważył, że szybko może wrócić do czołówki:
– Cofnąłem się teraz o trochę, ale tak jak zapowiadałem, chciałbym gdzieś stoczyć jeszcze walkę w tym roku, najlepiej w grudniu. Później w przyszłym roku gdzieś zawalczyć w kwietniu, maju. Zobaczcie, że bym miał w ciągu kilku miesięcy dwie walki do przodu, o ile wygram, więc szybko wrócę na tę pozycję.
– Sytuacja w rankingu jest teraz taka… Dziś ogłosili tego Oliveirę z Chandlerem. Oni zawalczą i ktoś się już wykruszy. Dustin Poirier zrobi walkę i zaraz się wykruszy. Gaethje też zrobi walkę i znowu zniknie na rok. Jestem teraz ósmy ale z czterech przede mną można na szybko wykreślić, bo nie będą kwalifikowani do tego pasa. Zostaje tylko czterech, więc ta droga naprawdę mimo, że się troszkę oddaliła, to nie jest aż tak daleka, żeby nie dojść tam z powrotem.