Amadeusz „Ferrari” Roślik w mocnych słowach wypowiedział się o ostatnich sytuacjach, które dzieją się w świecie freak fightów.
Celujący i rozwijający swą zagraniczną karierę „Władca Piekieł” w najbliższą sobotę, 8 lutego, powróci do walki w macierzystej organizacji. Jeszcze w grudniu „Ferrari” wraz ze swoim ojcem pokonali Alana Kwiecińskiego. Tym razem Amadeusz wystąpi w pojedynkę.
Podczas FAME 24: Underground zmierzy się z Josefem Bratanem. Ta walka, jak i kilka poprzednich z udziałem Roślika, odbędzie się w formule bokserskiej. Wynika to też z podejścia samego rapera, który nie jest fanem parteru i unika MMA. Na konferencji tymczasem to jego brat dogadał się na walkę z „Ferrarim”.
Ferrari o granicy dymami, a patologią
Zazwyczaj błyszczący w świetle reflektorów na programach i konferencjach Amadeusz Roślik tym razem zszedł na dalszy plan. „Ferrari” nie ma żadnego sporu z najbliższym rywalem, ale przede wszystkim pierwsze skrzypce grali Bartosz Szachta, uczestnik turnieju Undeground Championship Denis Załęcki oraz Denis Labryga.
Panel z ich udziałem pełen był wulgaryzmów i epitetów wszelkiej maści. Takich kombinacji w ostatnich tygodni było kilka, a do wszystkiego wmieszano też medialny konflikt „Bad Boya” z „Bodelem”.
Na wczorajszym programie Face 2 Face „Ferrari” rzucił słowa, które czujnie wyłapał Kacper Mi: „Cienka jest granica między dymami, a patologią”. Redaktor Fansportu TV zapytał o nie Roślika:
– K…wa, stary. Ja dawno nie byłem na takim wysypisku śmieci! Mordo, to są ludzie… Chłopie. Nie będę nikogo, k…wa, krytykował, bo to nie są wojny, za które mi płacą. No ogólnie, to ugryzę się po prostu w język. Moim zdaniem trzeba rozgraniczyć dymy, a patologię. To są dwie inne rzeczy – powiedział Amadeusz. Dopytany, czy uważa, że ostatnimi czasy pewne granice zostały przekroczone, odparł: – No… Nie chcę chyba krytykować federacji. Nie chcę i tyle.