Amadeusz Roślik zabrał głos po gali FAME 18, podczas której zmierzał udowodnić, że jest najlepszym freakiem bez podziału na kategorie wagowe.
Zamierzał zrobić to poprzez pokonanie dwóch przeciwników jednego wieczoru. Zapowiadał, że zmiażdży zarówno Kacpra Błońskiego, jak i Marcina Dubiela. Był przekonany, że pierwszego z rywali szybko znokautuje, jednak ten postawił ciężkie warunki.
Po trudnej i trzyrundowej walce zwyciężył „Ferrari”, jednak przez obrażenia, jakie zadał mu Błoński, lekarze nie dopuścili go do pojedynku z Dubielem. Drugie starcia zostało więc przełożone na kolejną galę.
W wywiadzie dla FAME News Amadeusz został zapytany o dalsze plany i potencjalny pojedynek z „Wiewiórem” o mistrzowski tytuł federacji. Przyznał jednak, że dla niego pasy nie mają znaczenia i nazwał siebie GOAT-em, najlepszym freakiem w historii.
– Je*ać te pasy, one są nic niewarte. Prawdziwy GOAT jest tylko jeden. Dla mnie najważniejsze są głośne nazwiska. Dla mnie pas Wiewióra jest nic nie warty, od kiedy przegrał z Alanem. Wstydziłbym się mieć ten pas, wyje**ł bym go do śmietnika – po tych słowach wyjaśnił, że zależy na większych tytułach – Pas multiwersum, uważam, że gwiazda międzygalaktyczna brzmi zbyt skromnie.