Artur Binkowski powróci po długiej przerwie do walki i podczas FAME 24 zmierzy się z dziennikarzem, Tomaszem Majewskim. Zdaniem Mirosława Oknińskiego ktoś tu kogoś władował na minę…
Były zawodowy pięściarz i uczestnik Igrzysk Olimpijskich z Sydney oficjalnie wraca do akcji. Artur Binkowski zmagał się w ostatnich latach z wieloma problemami, przede wszystkim bezdomnością. Długo też wzbraniał się przed pojedynkiem w świecie freak fightów. Dał się jednak przekonać, by wyjaśnić medialnie konflikt z Tomaszem Majewskim, dziennikarzem kanału FightSportPL.
Okniński: FAME chce, żeby Tomkowi stała się krzywda
Wiele osób zwracało uwagę, że stan „Orła Białego” sugerował raczej, że powinno się mu pomóc stricte medycznie, a nie pchając na salę treningową. FAME odpierało wszelkie zarzuty i wyjaśniało, że Binkowski będzie musiał przejść wszelkie wymagane badania.
Trener Mirosław Okniński, który gościł w studio Fansportu TV, zabrał głos na temat tego pojedynku. Szkoleniowiec Akademii Sportów Walki Wilanów wprost stwierdził, że ktoś dziennikarza wsadził na minę. Leciwy Majewski stanie oko w oko z olimpijczykiem, który walczyć będzie w swej koronnej dyscyplinie… nie wspominając, że będzie to walka w małych rękawicach.
– Walka olimpijczyka, byłego nawet, który się źle prowadzi z 60-letnim dziennikarzem… Dla mnie organizatorzy chcą, żeby Tomkowi stała się krzywda, bo go nie lubią. Dali dziennikarzowi walkę z olimpijczykiem w jego koronnej dyscyplinie. To jest tak, jak powiedział “Biały Orzeł”, to jest samobójstwo. Żeby Tomek miał szansę, powinno związać rękę Binkowskiemu. Może ktoś nie lubi Tomka i chce, żeby dostał w łeb.