W ostatnich tygodniach na rynku freakowym doszło do rewolucji. FAME przejął rynek, a stawki mocno spadły. Dodatkowo federacja będzie rozliczać się inaczej niż dotychczas.
Wszystko rozpoczęło się od wypowiedzenia wojny konkurencji poprzez zorganizowanie gali dzień przed Clout MMA 6. Z tego powodu to drugie wydarzenie musiało zostać odwołane i odbędzie się dopiero w przyszłym roku. Nikt nie spodziewał się tego, co nadejdzie później.
FAME wykupił Clout MMA i tak naprawdę kontroluje teraz polskie freak fighty. Prime Show MMA nie jest dużym rywalem i stawia na mniej znanych twórców internetowych, gdyż najpopularniejsze osoby są już zakontraktowane u Rafała Pasternaka oraz Krzysztofa Rozpary.
Następnie do mediów trafiły informacje, że federacja oferuje znacznie niższe stawki niż te, które znajdują się na umowach. Sporo osób zaczęło krytycznie wypowiadać się na temat monopolu, gdyż to FAME ustala teraz korzystne dla siebie zasady.
FAME wprowadza nowe zasady
Wcześniej mówiło się o umowach opiewających na blisko milion złotych, gażach po kilkaset tysięcy za walkę i świetnych warunkach współpracy. Teraz jednak wypłaty dla zawodników będą znacznie mniejsze, co ujawnił Arkadiusz Tańcula.
Na kanale Szalony Tańcula pojawiło się nagranie, w którym ujawnia, że podstawowe stawki nie będą wygórowane, a finalne zarobki zależą od liczby sprzedanych PPV. Oznacza to, że dopiero po walkach freak fighterzy dowiedzą się, ile zarobili.
Jeśli zainteresowanie nie będzie zbyt wysokie i mniej osób wykupi dostęp do transmisji, również zawodnicy otrzymają niższe wypłaty – Teraz będzie tak, że podstawa będzie dużo mniejsza. 100 tysięcy, może mniej. Każdy następny próg będzie w zależności od sprzedaży PPV. Nie twojego linka, tylko całościowo gali.
Potwierdził to „Takefun”, któremu początkowo FAME zaproponował normalną gażę. Niedługo później otrzymał jednak informację, że sposób rozliczenia został całkowicie zmieniony.
– Dostałem telefon i mam mówione o takiej stawce, ale jak sprzedadzą określoną liczbę PPV. Inaczej dostanę mniejszą. Z takimi ludźmi nie chce mi się rozmawiać. Niesamowicie nieprofesjonalne podejście.
Co to oznacza dla kibiców? Taka zmiana raczej nie przyniesie nic dobrego. Zawodnicy już teraz udawali konflikty przed kamerami, żeby podkręcić zainteresowanie, chociaż i tak mieli gwarantowane pieniądze. Freak fighty mogą zmienić się w twór przypominający amerykański wrestling, gdzie wszystko jest wyreżyserowane.