Za nami pierwsza walka FAME MMA 10. Bez wątpienia był to freak fight, który wzbudzał duże zainteresowanie. Wszystko za sprawą ojca jednego z zawodników.
Dawid Ambro w pojedynku otwierającym galę zmierzył się z debiutantem Piotrem Szczurkiem, który wskoczył na zastępstwo kilkanaście dni przed walką. Co ciekawe, drugi z zawodników całe życie trenuje MMA, jednak mimo tego był underdogiem. Eksperci jako faworyta wskazali Ambro, dla którego było to 4 starcie.
Zawodnik w debiucie pokonał Dawida Ozdobę, następnie przegrał z Kasjuszem Życińskim, a na gali FAME MMA 6 wygrał z Maciejem Szewczykiem przez decyzję.
Cały pojedynek dominował Miejski Drwal, który popisał się fantastycznymi suplesami. Fighter krótko po rozpoczęciu każdej z rund obalał przeciwnika i kontrolował starcie w parterze. Nie widzieliśmy dużej aktywności ze strony Ambro. Sędzia podniósł walkę na kilkanaście sekund przed końcem, ale debiutant szybko rzucił się w nogi przeciwnika.
Decyzja nie mogła być inna jak jednogłośne zwycięstwo Piotra Szczurka, który pokazał się z dobrej strony i zapewne będzie mógł liczyć na kolejne pojedynki w największe organizacji freak fight w Polsce.
Po walce Ambro przyznał, że walka w jego wykonaniu była po prostu tragedią. Zaznaczył, że największe znaczenie miała różnica w masie. Jego rywal był sporo cięższy. Podsumowując nazwał swój występ złym oraz przeprosił wszystkich swoich kibiców, którzy w niego wierzyli.