Nowy projekt prezydenta UFC Dany White’a, czyli Power Slap League raz po raz znajduje się w ogniu krytyki. Włodarz największej federacji MMA na świecie próbował zbić ostatnie argumenty oponentów, ale niespecjalnie mu to wyszło…
Niemalże od samego początku Dana White musi bronić swojego nowego tworu, w którym zawodnicy i zawodniczki mierzą się na uderzenia z otwartej dłoni. Nad Wisłą przekonano się, jak tragiczne mogą być skutki walk „na liście”. Prezydentowi UFC nie pomogła też sytuacja z sylwestrowej nocy, kiedy to uderzył własną żonę.
Po pierwszym odcinku w sieci pojawiła się informacja na temat płacy od byłego fightera UFC, Erica Spicelya. Zawodnik przyznał na Twitterze, że otrzymał zaproszenie do turnieju Power Slap League, a bazowa gaża wynosiła zaledwie 2 tysiące za walkę, plus ewentualne drugie tyle za wygraną.
Wielu uznało te stawki za skandaliczne. Dana White postanowił odpowiedzieć jednemu z fanów na Instagramie.
– W „Drodze do tytułu” otrzymujesz 2 tys./2 tys. i być może 10 tys./10 tys. jeśli wygrasz.
– Tak też było na początku w MMA. W niektórych walkach bokserskich na karcie wstępnej są takie stawki. Do edukuj się, zanim otworzysz jadaczkę – napisał prezydent UFC.
Dana White responding to IG account about Power Slap pay. pic.twitter.com/HzGcHUbwSk
— Jed I. Goodman © (@jedigoodman) January 30, 2023
Fani jednak bardzo szybko zareagowali na te słowa. Najwięcej wpisów tyczyło się tego, że nie są to już lata 90. Obecnie 2 tysiące dolarów to nie to samo, co kilkadziesiąt lat temu. Jeden z kibiców zauważył, że sylwestrowy incydent z Daną White i jego żoną wcale nie spowodował żadnej zmiany w prezydencie UFC.
Dana when he realizes it’s 2023, not 1993 pic.twitter.com/8ZZEzmehWT
— battle angel (@BKSpiderMMA) January 30, 2023