Nie wszyscy po KSW 75 zadowoleni byli z pracy sędziów. Do tego grona dołączył też przegrany walki wieczoru – Damian Stasiak.
Popularny „Webster”, który w przeszłości mierzył się między innymi w UFC w main evencie KSW 75 spotkał się z faworyzowanym Robertem Ruchałą. Za młodym fighterem przemawiał nie tylko nieskazitelny rekord bez porażki i umiejętności, lecz także fakt, iż walczył on w swoim mieście – Nowym Sączu.
Starcie wieczoru prowadzone było w niezwykle wysokim tempie. Mimo jedynie 3. rund panowie zapewnili kapitalne widowisko, w którym nie brakowało akcji zarówno w stójce, jak i świetnego pokazu gry parterowej i zapaśniczej. Ostatecznie przewidywania bukmacherów się sprawdziły i Ruchała zwyciężył niejednogłośną decyzją.
Niemałe kontrowersje wywołał werdykt w starciu Martinek vs. Omielańczuk, co skutkowało ogłoszeniem współwłaściciela KSW Macieja Kawulskiego o braku kolejnego angażu dla dwóch sędziów. Zdaniem Damiana Stasiaka nie był to jedyny błąd arbitrów tego wieczoru, o czym dał znać pod postem federacji na Facebooku:
– Jeszcze jak by naprawdę wygrał… – napisał „Webster” pod zdjęciem celebrującego na siatce Roberta Ruchały.
Fighter dodał też kilka słów od siebie na prywatnym profilu. Przyznał tam, że do ostatniej odsłony wyszedł już mocno zmęczony. Podkreślił też, że „nie czuje się przegrany” i żałuje, że nie wykonał jakiejś akcji, która przeważyłaby szalę zwycięstwa na jego korzyść.
– KSW 75 za nami… Walkę, kto widział to widział, a kto nie to polecam obejrzeć! Pretensje mogę mieć jedynie sam do siebie, że nie zrobiłem czegoś ekstra by nie było kontrowersji… Ale nie oszukujmy się, brakło mi trochę tlenu… Za to serca, woli walki dobrze wiecie że nigdy mi nie braknie… Podsumowując nie czuje się przegrany, ale duma boli…