
Borys Mańkowski nie ma złudzeń – nadchodzący pojedynek Mateusza Gamrota z Charlesem Oliveirą zadecyduje o jego przyszłości w mistrzowskiej rozgrywce wagi lekkiej UFC. Dla „Gamera” to moment prawdy, który pokaże, czy Polak rzeczywiście jest gotowy sięgnąć po mistrzowski pas.
Mateusz Gamrot od kilku lat należy do czołówki wagi lekkiej UFC. Na swoim koncie ma widowiskowe zwycięstwa, ale też bolesne porażki. Najwięcej emocji wzbudziły te z Beneilem Dariushem i Danem Hookerem – w szczególności ta pierwsza, która na jakiś czas wyhamowała marsz Polaka w stronę czołówki. Po serii kolejnych wygranych „Gamer” znów wrócił do gry, jednak kontrowersyjny werdykt w boju z Nowozelandczykiem pozostawił wiele pytań.
Mańkowski: „Gamrot musi to wygrać, jeśli myśli o pasie”
Po ostatniej przegranej sytuacja Mateusza Gamrota w rankingach znacząco się skomplikowała. Starcie z Charlesem Oliveirą to dla niego ogromna szansa, którą sam określa mianem „prezentu od losu” – jeszcze niedawno bowiem miał zmierzyć się z zawodnikiem spoza czołowej piętnastki.
Jak przyznaje Borys Mańkowski w rozmowie z Michałem Tuszyńskim z Fansportu TV, to właśnie wynik tej walki może przesądzić o dalszej karierze Polaka:
– Nie trzeba być jakimś wielkim profesorem, żeby to wyliczyć. Jeżeli by ta walka – odpukać! – nie poszła, to można się pożegnać z walką o pas. Wtedy trzeba robić super walki widowiskowe, zarabiać i robić to, co Mati kocha. Jeżeli chodzi o najwyższe cele, to jest właśnie rozstrzygnięcie tego, co będzie dalej. Trzeba to wygrać, żeby móc myśleć o tym, żeby sięgnąć po pas – podkreślił były mistrz KSW.