W ostatnim czasie bardzo głośno jest na temat zawieszenia Krzysztofa Głowackiego w boksie za wykryty doping. Sytuację skomentował też Mateusz Borek.
Popularny „Główka” to były dwukrotny mistrz WBO w wadze junior ciężkiej. Ostatnią walkę stoczył w styczniu 2023 roku przeciwko Richardowi Riakporhe, z którym przegrał w 4. rundzie. Kilka tygodni później Głowacki poinformował wszystkich o zakończeniu kariery w boksie.
Od tego czasu pojawiały się doniesienia o wykrytej w organizmie Polaka niedozwolonej substancji – bolendonu. Plotki okazały się być prawdziwe, a Krzysztof otrzymał surową karę w postaci 4-letniego zawieszenia w boksie. Głowacki obecnie walczy na zasadach MMA w KSW, gdzie sankcje te nie będą obowiązywały.
We wczorajszym odcinku KS Poranek ze studiem połączył się Mateusz Borek. Komentator i promotor bokserski odniósł się do tej sytuacji opowiadając przy okazji, jak szybko „Główka” zmienił zdanie co do jeszcze jednej, ewentualnej walki w boksie.
– Mnie zastanowiły trzy rzeczy. Pierwsza, że jednak nie poproszono o zbadanie próbki B. Rzadko ma ona inny wynik, niż próbka A, ale nie było tego ze strony zawodnika.
– Po drugie: no kto się trochę orientuje na temat sterydów anabolicznych, no to wie, że boldenon jest takim sterydem, że bardzo ciężko, żeby on był w śladowej ilości w jakimś leku, który ma na celu wyleczenie kontuzji. To się bierze w zastrzykach, co jest kilkukrotnie mocniejsze niż Testosteron. Nie wierzę, że można mieć takie stężenie tej substancji na zasadzie, że „nic nie wiedziałem, nie brałem”. To jest druga sprawa.
– No i trzecia, na samym końcu brytyjska komisja prosi Krzyśka, żeby on się bronił. I tak naprawdę to nigdy nie następuje przetłumaczenie tego pisma, on tylko wysyła do nich list, że czuje się niewinny, opowiada o swojej karierze. Sprawa jest trudna, sprawa jest przykra.