Jakub Wikłacz udał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie trenował w American Top Team. Na łamach FANSPORTU TV opowiedział o tym, jak czuł się na matach jednego z najlepszych klubów MMA na świecie.
Florydzkie ATT wyprodukował wielu znakomitych zawodników, a kolejni z chęcią udają się tam, by podnosić swe umiejętności. Także wiele Polek i Polaków reprezentują i reprezentowało barwy tego klubu. W tym gronie znajdują się takie nazwiska, jak Joanna Jędrzejczyk, Mateusz Gamrot, Karolina Kowalkiewicz, czy Mateusz Rębecki.
W ostatnim czasie do American Top Team z chęcią udaje się też tymczasowy mistrz wagi piórkowej KSW, Robert Ruchała. Fighter z Nowego Sącza przy ostatnim wyjeździe udał się tam z innymi championami polskiej organizacji: Adrianem Barosińskim oraz Jakub Wikłaczem.
Wikłacz o treningach w ATT
Popularny „Masa” był gościem w studio FANSPORTU TV, gdzie Michał Tuszyński podpytał go o odczucia związane z przebywaniem we florydzkim klubie. Wikłacz podkreślił, jakie podejście do treningów panuje w American Top Team:
– Nazwałbym to tak, że tam ego schodzi całkowicie w ogóle. Mi się wydaje, że to nie jest kwestia danego zawodnika, czy czegokolwiek. Tam rzeczywiście jest to zadbane przez wszystkich trenerów, przez cały klub. Wniosek z tego jest super. No bo jak widzę gościa, który jest gdzieś w „topce” na świecie i po prostu jest jakaś runda i z nim się robi, a on o coś dopytuje. Tam nie ma czegoś takiego, że: „o kurde, muszę zlać tego gościa co przyjechał”. Nie, tam każdy chce się uczyć.
– Tutaj nie mamy sobie robić krzywdy. Krzywdę mamy zrobić komuś na walce i ją wygrać, na tym to polega, a nie na tym, żeby sobie udowadniać kto jest lepszy na treningu. To podejście jest piękne i jak ktoś ma karierę już jakąś za sobą to musi dbać o to zdrowie i nie tracić go za dużo na treningu. Za trening nie płacą, to za walkę płacą i ona jest oceniana. Nic mi nie da czy ja kogoś zleję na treningu, czy będę miał gorszą rundę i dostanę.