Za nami gala The War 4, podczas której do klatki powrócił reprezentant Elany Toruń. Niestety po raz kolejny szczęście nie było po jego stronie i tym razem przegrał przez kontuzję.
Bartosza Szachtę mogliśmy oglądać w akcji już na poprzedniej gali. Wziął wówczas udział w turnieju i w ćwierćfinale zmierzył się z Adamem Soroko. Rywal w pewnym momencie wyprowadził nielegalnego soccerkicka, po którym został zdyskwalifikowany. Kopnięcie było na tyle poważne, że Szachta nie mógł dalej brać udziału w turnieju i musiał zrezygnować z kolejnych walk.
Szachta walczył ze złamaną ręką
Tym razem stoczył superfight, w którym zmierzył się z „Shargim„. Według wielu kibiców faworytem był Szachta, jednak już w pierwszej rundzie po jednym z ciosów złamał rękę. Mimo to nie poddał się i walczył tak długo, aż nie był w stanie podnieść się po kolejnym nokdaunie.
Wydawało się, że pojedynek zostanie przerwany przez lekarzy, jednak Szachta powiedział medykom, że chce się bić mimo złamania. W przerwie motywował go również Denis, który podbiegł do klatki i krzyczał w jego kierunku. Po gali w rozmowie z fansportu.pl zdradził, co powiedział swojemu koledze.
– Powiedziałem, że my wstajemy, my się bijemy. Powiedziałem: „Wstawaj”. Ale tak po prostu z emocji. On i tak by wstał, bez mojego nakłaniania. On zawsze wstaje, zawsze się bił, też ciężkie przeprawy miał. Ja po prostu tak mam od serca, wstawaj ziomek, walcz. Czy złamana ręka, czy noga zwichnięta, czy więzadła rozpierdolone, walczymy do końca i się nie poddajemy.
Słowa Denis potwierdził sam Szachta, który przyznał, że mimo wszystko wyszedłby do drugiej rundy – Mówił, że mam wychodzić, charakter, ma być bitka i tyle. Ja i tak chciałem wyjść, to było pewne.
Całą rozmowę po gali The War 4 możesz znaleźć poniżej:
Sprawdź wywiady z zawodnikami The War: