Michel Pereira stoczył ciężki bój na UFC 264 gdzie jego przeciwnikiem był Niko Price. Brazylijczyk błysnął backflipem w trakcie walki, wygrał jednogłośną decyzją i niemal od razu… Wyzwał Nate’a Diaza!
Michel Pereira słynie z nietuzinkowego stylu i zaskakujących ruchów. Nie zabrakło tego w starciu z Niko Price’m, gdy po jednym z kopnięć Amerykanina udało się go przewrócić. Wielu szuka wówczas wejścia w parter, ale nikt chyba jeszcze nie zrobił tego jak Brazylijczyk:
Mimo tego, iż backflip nie udał się w stu procentach, był to jeden z najlepszych momentów UFC 264. Po zwycięstwie nad Price’m, Pereira przedłużył swoją serię zwycięstw do trzech, a w rozmowie z mediami po gali potwierdził, że możemy oczekiwać więcej fajerwerków w kolejnych walkach:
– Zawsze próbuję dać wyjątkowe show, pokazać coś innego. Czuję, że MMA straciło trochę różnorodności. Ale ze mną na pokładzie nic nie zginie. Pokazałem kilka technik, Niko zaskoczył mnie kilkoma. Mówiłem przed pojedynkiem, że będzie na mnie gotowy, bo wie jak skupionym i ciężko pracującym fighterem jestem. Był dobrze przygotowany, ale ja również i to mi udało się wyjść wygranym.
Brazylijczyk był wyraźnie zmęczony w ostatniej odsłonie pojedynku, ale pierwsze dwie nie pozostawiały złudzeń, czyja ręka pójdzie w górę. Pereira zarówno tę, jak i poprzednią walkę z Kalinnem Williamsem wygrał przez jednogłośną decyzję. Serię zwycięstw rozpoczęło uduszenie Zelima Imadaeva. Żadne z tych nazwisk nie jest tak medialne jak Nate Diaz, którego Brazylijczyk wyzwał tuż po walce. Przesadzony wybór rywala przez Michela Pereirę? Cóż, czasem trzeba przejąć inicjatywę:
– Teraz chcę walki z Natem Diazem. Chcę dostać się do rankingu i walczyć z najlepszymi z tej dywizji [półśredniej]. Niektórzy nie chcą się ze mną bić przez brak rankingu, więc muszę się tam dostać, by móc mierzyć się z najmocniejszymi.
Źródło: MMA News