Ależ walka na otwarcie karty! Billy Quarantillo całkowicie zdominował, a na koniec skończył przed czasem Gabriela Beniteza!
Gabriel Benitez miał swoją szansę na początku, ruszył do przodu i trafił kilkoma ciosami. Okazało się to jednak wszystko, czym mógł zaskoczyć. Quarantillo zdołał zaliczyć nokdaun po prawym sierpowym, którego efektem było przeniesienie walki do parteru. Tam Amerykanin bardzo dobrze pracował nad rywalem, kontrolował go i zdołał przejąć plecy. Kilkukrotnie groził duszeniem, ale było to jedynie w celu wymuszenia ruchu ręką Meksykanina. Benitez zdołał odwrócić pozycję i przenieść walkę z powrotem do stójki. Pod koniec pojedynek wrócił do parteru i znów widzieliśmy dominującego Quarantillo.
W drugiej rundzie Gabriel Benitez próbował nadrobić przegraną rundę, korzystał z kopnięć w nogę i latającego kolana. Walka jednak wróciła do parteru, gdzie Amerykanin przejął kontrolę i nie dawał szans Meksykaninowi. Mieliśmy próbę gilotyny w jego wykonaniu, jednak Quarantillo świetnie się wybronił. W stójce kontynuował masakrę z rywala, a gdy starcie znajdowało się na macie, traktował przeciwnika pięściami i łokciami. Na ostatnie 10 sekund zobaczyliśmy kapitalną wymianę, która jednak nie skończyła się przerwaniem walki.
Oko Beniteza przed trzecią odsłoną wyglądało fatalnie, lekarz jednak dopuścił go do walki. Tam Quarantillo znów kontynuował to, co wcześniej: demolował Meksykanina, czy to w stójce, czy w parterze. Po przejęciu pleców masakrował zalaną krwią twarz. Najbardziej uaktywnił się… Na prośbę sędziego o aktywność Beniteza. Amerykanin zasypał rywala ciosami, a arbiter musiał przerwać walkę!
Wynik: Billy Quarantillo wygrał przez TKO w trzeciej rundzie (3:40!