Paweł Tyburski wierzy, że Denis Załęcki zaliczy jeszcze udany powrót do świata freak fightów. Zdaniem „Tyboriego” jego były rywal od ich starcia zaliczył mocny zjazd, ale wszystko wróci na właściwe tory, jeśli „Bad Boy” „ustawi do pionu” głowę.
Denis zaliczył spory regres od czasu debiutu w świecie freak fightów. Załęcki przed każdą walką emanował pewnością siebie i zapowiadał brutalne wygrane przed czasem. Niestety w ostatnim czasie jego pojedynki rozczarowywały.
Serię 5. porażek „Bad Boya” z rzędu zapoczątkował „Don Diego”. W starciu ze Szpilką Denisowi przeszkodziła kontuzja, podobnie zresztą jak w pojedynku z Pawłem Tyburskim. Załęcki dopuścił się pamiętnych fauli, po których został zdyskwalifikowany. W ostatnich miesiącach Torunianin dopisał do freakowego rekordu kolejne dwie niechlubne przegrane. Wyszedł z klatki w walce z Omielańczukiem i kompromitacja z „Wielkim Bu”, kiedy to całkowicie unikał wymian oraz kładł się po każdym uderzeniu.
Załęcki prezentował się zupełnie inaczej w konfrontacjach słownych, jak i fizycznych. Zawodnik Clout spotkał się z ogromnym hejtem i zdaniem byłego oponenta musi „naprawić głowę”. Paweł Tyburski w wywiadzie dla naszego kanału przyznał, że nie zobaczyliśmy jeszcze końca Denisa we freak fightach.
– Nie. Uważam, że Denis jest dobrym zawodnikiem. Mogą mówić co chcą, go jechać, mimo tego, że mnie wk…wił w mojej walce – ja nie skreślam ludzi. Z szacunkiem się do mnie odnosił przy naszej walce i wiem, że ten gość roz…bał sobie głowę. A jak nie masz głowy, co wiem, bo miałem depresję, to jesteś nikim.
– Denis… to było widać. W jego konferencjach, w jego słowach nie było pewności siebie. Tam nie było tego ducha, tej agresji. On przecież dobrze się nap…dalał w walkach na gołe pięści. Ja się go nie bałem, ale szanowałem jego uderzenie. Stary, to co się z nim stało po mojej walce… to już koniec. Wydaje mi się, że byłem jego takim gwoździem do trumny.