Stipe Miocic mocno do krytyków: Przestańcie beczeć!

Stipe Miocic odpowiedział krytykom, zdaniem których wstrzymuje on dywizję ciężką UFC.

Zawodnik z Ohio nie był widziany w oktagonie od czasy porażki przez nokaut z rąk Francisa Ngannou. Miocic stracił tym samym pas królewskiej kategorii wagowej, której też jest rekordzistą. Łącznie zaliczył 4 udane obrony tytułu – 3 podczas pierwszego panowania i jedną w trakcie drugiego.

Stipe Miocic odpowiedział krytykom

Były mistrz wagi ciężkiej miał wrócić do akcji w ubiegłym roku na pojedynek z Jonem Jonesem. „Bones” wypadł z powodu kontuzji, a jego miejsce gotów był zająć Tom Aspinall. Walki odmówił jednak Miocic, który upiera się na spotkanie z niekwestionowanym mistrzem.

W rozmowie z CBS Sports Stipe podzielił się swoimi przemyśleniami na temat sytuacji. Miocic przyznał, że nie obchodzą go krytyczne komentarze pod jego adresem. Rozumie sytuację Aspinalla, ale cierpliwie zaczeka na swoją walkę z Jonesem.

Rozumiem go. Czułbym się tak samo jak Tom, nie odbieram mu niczego. UFC może robić co chce, taka jest kolej rzeczy. Jest tylko jeden gość, z którym chcę się zmierzyć i jest to Jon Jones. Jednocześnie UFC może wybierać, kogo zechce. Ludzie tego nie wiedzą, ale mogłem się z nim zmierzyć przy kilku różnych okazjach.

Byłem gotów, ale dawali mu kogoś innego. Co mam robić? Nie wstrzymuję dywizji, jak to się o mnie mówi. Nie obchodzi mnie, co gadają. Róbcie co chcecie i przestańcie beczeć! Nie mówię, że on [Aspinall] płacze, tylko fani, publiczność.

Wszyscy myślą, że Jones mnie pokona. Nie lubię, kiedy mi się takie coś wmawia, a lubię zamykać innym jadaczki. Jest do pokonania, jak każdy, a ja będę pierwszym, który z nim wygra. Mój styl jest dla niego niewygodny. Wiele rzeczy robi dobrze – dystans, kopnięcia w nogę, walka w parterze. Ja jestem dobry w bójce, jestem technicznym zawodnikiem, ale potrafię też iść na wymianę i sprawić, że będzie mu bardzo niekomfortowo.