Przemysław Saleta to kolejna z postaci, która wypowiedziała się na temat Marcina Różalskiego. Były rywal „Różala” skomentował jego tatuaże i opowiedział o zabawnej wymianie zdań, gdy były mistrz KSW zrobił pierwsze tatuaże na twarzy.
Saleta zmierzył się z Różalskim w kickbokserskim pojedynku, który miał miejsce w 2005 roku. Doświadczony pięściarz odniósł wówczas zwycięstwo przez jednogłośną decyzję sędziów. Panowie pozostali w dobrych relacjach i po latach utrzymywali kontakt.
Wciąż możecie kupować wyczekiwaną przez wielu książkę Marcina Różalskiego. „Różal – Instrukcja Samodestrukcji” to publikacja, w której wojownik z Płocka ze szczegółami opowiada o swoim życiu oraz sportowej karierze. Przeczytacie wiele zakulisowych historii, który szczegółów dotychczas mogliśmy się jedynie domyślać.
Cena wynosi 64,99 zł, a kupując książkę wspierasz Fundację Pomagaj Pomagać. Część zysków zostanie przeznaczona na Różaland, czyli miejsce, gdzie od lat drugie życie dostają zwierzęta skazane przez innych na cierpienie. „Różal – Instrukcja Samodestrukcji” kupisz wyłącznie na stronie ksiazkarozala.pl.
Saleta o tatuażach Różalskiego
Przemysław Saleta to kolejna osoba, która przed kamerą FANSPORTU TV odpowiedział na szereg pytań o Marcinie Różalskim. Były pięściarz przytoczył kilka historii, między innymi z ich wspominanego pojedynku.
Obaj panowie są miłośnikami tatuaży, choć to „Różal” ma ich zdecydowanie więcej. Były mistrz KSW jest jedną z nielicznych osób, które dziarami pokryła też niemal całą twarz. Przemysław wypowiadając się w tym temacie opowiedział historię, jak Różalski pochwalił mu się pierwszym tatuażem właśnie na twarzy:
– Pamiętam taką sytuację. Mieszkałem wtedy w Tajlandii i wysłał mi zdjęcie właśnie zrobionych tatuaży na twarzy. No, jak to zobaczyłem to tak… Z grzeczności odpisałem: „naprawdę, jesteś kozak”. Na co on mi odpisał: „chyba debil”! – zacytował Saleta śmiejąc się do rozpuku.
– Spojrzenie na tatuaże ogólnie rzecz biorąc zmieniło się w ostatnich dziesięcioleciach. Ale myślę, że podejście Marcina do tatuaży, szczególnie tych na twarzy, myślę, że ciągle o kilkaset lat nas wyprzedza.