Różal szczerze o realiach w sportach walki: „Szedłeś do sukcesu po swoim trupie” [WIDEO]

Marcin Różalski w rozmowie z Jarosławem Świątkiem wrócił pamięcią do dawnych czasów w sportach walki. Wówczas nie było mowy o odpuszczaniu pojedynków z powodu kontuzji.

Weteran wagi ciężkiej już niebawem powróci do akcji. Różalski zawalczy w walce wieczoru Strike King 3, gdzie zmierzy się z Mariuszem Wachem w formule K-1. Czterdziestokilkuletni wojownik z Płocka nie ukrywa, że nie potrafi zakończyć kariery i ma zamiar walczyć dopóty, dopóki starczy mu sił i zdrowia.

Do sprzedaży trafiła książka „Różal – Instrukcja Samodestrukcji”. Szczegóły dotyczące lektury znajdziecie poniżej.


Cena wynosi 64,99 zł, a kupując książkę wspierasz Fundację Pomagaj Pomagać. Część zysków zostanie przeznaczona na Różaland, czyli miejsce, gdzie od lat drugie życie dostają zwierzęta skazane przez innych na cierpienie. „Różal – Instrukcja Samodestrukcji” kupisz wyłącznie na stronie ksiazkarozala.pl.


Różal wspomina dawne czasy: „Nie chciałeś, by ktoś zajął twoją pozycję”

Marcin Różalski porozmawiał z Jarosławem Światkiem z kanału MyMMA.pl, gdzie powspominał dawne, szalone czasy. Wówczas większość zawodników wychodziła do ringu mimo wielu urazów i toczyło kolejne pojedynki dając z siebie wszystko. Tak samo było z „Różalem”:

– Nie chciałeś, by ktoś zajął twoją pozycję osobnika alfa. My nie patrzyliśmy wtedy na pieniądze. Jechaliśmy na bitki, na walki. Walka za walką. Jedna kontuzja się nie zagoiła, jechałeś. Ta się rozj…ała dalej, łapałeś nową. Nie było takiego czegoś wtedy, przynajmniej ja nie miałem dostępu do gabinetów odnowy, fizjoterapii, do jakiś takich rzeczy, które dzisiaj są na wyciągnięcie ręki.

– Cały czas chęć rywalizacji. To jest też dobre i złe. Dobre, bo jednak powodowało u ciebie chęć przekraczania granic, umiejętności, możliwości. Zawsze myślałeś, że: „już k…a nie dam rady”. Nie, ku…a dasz! Następnym razem dasz jeszcze więcej. Bo przeciwnik był mocniejszy, bo turniej był bardziej obsadzony. Bo walka skończyła się w sobotę, w niedzielę przyjechałeś do domu, a w poniedziałek dostałeś telefon że jest następna walka. I ty na tym wyczerpaniu jednak znalazłeś w sobie, k…wa, wiesz… taka nonszalancja, brak poszanowania samego siebie. Trup. Szedłeś do sukcesu po swoim trupie. Tylko twój trup był na drodze. Było często tak, że człowiek wył, płakał, skamlał, bolało go, ale jednak ta chęć walki, chęć rywalizacji, chęć bycia alfą.