Mariusz Pudzianowski informował wczoraj od rana, że udaje się do Berlina by dopingować polską reprezentację na EURO 2024. Okazuje się jednak, że… nie wyjechał nawet z Warszawy.
„Pudzian” wrzucał wczoraj na swoje social media od samego ranka posty i story, w których zapowiadał, że udaje się do Berlina na mecz Polska – Austria. Były strongman pojawił się na Dworcu Centralnym w Warszawie, gdzie prowadził doping w towarzystwie dwóch mężczyzn z bębnami.
Pudzianowski oszukał kibiców!
Zawodnik KSW regularnie wrzucał zdjęcia i filmiki z dworca i z pociągu. Zapowiadał, że „będzie dziś konduktorem”, a w sieci pojawiło się też nagranie, jak „Pudzian” faktycznie znajduje się w pojeździe.
Przez cały dzień na profilu byłego strongmana pojawiały się kolejne wpisy ze zdjęciami z pociągu. Na żadnym z nich jednak Pudzianowskiego nie było. Podobnie było w przypadku Instastory z samego meczu, jak i po nim.
Jak się okazuje Mariusz Pudzianowski nigdy nie dojechał do Berlina. Ba, nie wyjechał nawet z Warszawy, o czym informowali kolejni dziennikarze. Jego zniknięcie z pociągu wyjaśnił Jakub Bujnik z redakcji Wirtualnej Polski. Fighter KSW przejechał… jedną stację. Wsiadł na Warszawie Centralnej, a wysiadł już na najbliższej: Warszawie Zachodniej. Wszystko to wskazuje, że cała akcja była wyłącznie reklamą sponsora.
Mariusz Pudzianowski ogłosił, że jedzie pociągiem z kibicami do Berlina. Pojechał… od Warszawy Centralnej do Warszawy Zachodniej. Czyżby ustawka ze sponsorem ;-)? / @wirtualnapolska pic.twitter.com/DDaAb2v4uf
— Jakub Bujnik (@JakubBujnik) June 21, 2024
Sytuację najlepiej podsumować można słowami samego Pudzianowskiego z jednego z aktorskich występów: