Sebastian Przybysz zabrał głos po gali KSW 86. Skomentował faul rywala oraz zdradził, jakich obrażeń doznał po nielegalnym kopnięciu.
W main evencie sobotniego wydarzenia „Sebić” po raz czwarty zmierzył się z Jakubem Wikłaczem, a stawką był mistrzowski tytuł kategorii koguciej. Walka niestety zakończyła się w czwartej odsłonie po tym, jak obrońca pasa wyprowadził soccer kicka.
Sędzia uznał, że kopnięcie było nieintencjonalne, w związku z czym pojedynek rozstrzygnął się techniczną decyzją. Ukarał jednak Wikłacza odjęciem dwóch punktów i ostatecznie ogłoszono remis. Przybysz prosto z gali trafił do szpitala i teraz zabrał głos, wyjaśniając, jakich obrażeń doznał po kopnięciu rywala.
– Z rana wyszedłem z SORu i żyję. Ostatnie kopnięcie Kuby kosztowało mnie wycięciem kawałka wspomnień walki z mojej głowy, połamaną rękę, a tomografia komputerowa głowy wykazała kilka niepokojących uszkodzeń.
– Jestem świadom, że pojedynek nie szedł po mojej myśli. Ci, co mnie obserwują, wiedzą, że jestem prawdziwym sportowcem i nie mam problemów to przyznać. Mój sztab trenerski wraz z managerem złożyli protest. Niezależnie od wyniku rozpatrzenia protestu nie tak chcę wygrywać swoje pojedynki. Nawet jak dojdzie do zmiany werdyktu, to pasa nie przyjmę. Niech zostanie zwakowany.
– Przepraszam, ale nie odpiszę teraz na wiadomości. Najbliższe dni chcę spędzić z bliskimi i poukładać sobie w głowie, co się stało. Dziękuję za całe wsparcie.