Michał Pasternak w ostatnim wywiadzie stwierdził, że jego zdaniem freak fighterzy niewiele różnią się od profesjonalnych zawodników sportów walki.
„Wampir” już niedługo stoczy swój kolejny freakowy pojedynek. Wszedł do tego świata jako doświadczony zawodnik, który bił się w różnych organizacjach i kilku krajach. W debiucie brutalnie rozprawił się z Piotrem Szeligą, a tym razem stanie do pojedynku z Pawłem Tyburskim.
Po raz kolejny nie będzie to starcie MMA. Pasternak zmierzy się na zasadach, które bardziej odpowiadają jego rywalowi, czyli w formule K-1 w małych rękawicach.
W ostatniej rozmowie z kanałem Antyfakty „Wampir” przyznał, że w jego opinii freak fighterzy nie różnią się niczym od zawodowców. Zaznaczył, że jedni i drudzy trenują oraz toczą walki na galach, za które dostają wynagrodzenie:
– A czym się różni freak od zawodowca? Jedni i drugi bierze pieniądze, jeden i drugi trenuje, walczy na galach. Tyburski mówi, że trenuje tyle samo, co zawodowiec. Ja walcząc w ONE FC o pas, pracowałem na magazynie i trenowałem wtedy, kiedy mogłem. Byłem freakiem, zawodowcem czy amatorem? Za dużo się mówi o tym, że oni są freakami i oni mogą pokazać. A ci, co przychodzą ze sportu zawodowego, to nie. Są takimi samymi zawodnikami jak my.
Kiedy dziennikarz wspomniał o różnicy w wypłatach, Pasternak zdradził, że za sprawą freaków poprawiły się również gaże zawodowców, w związku z czym nie powinni oni krytykować tego typu organizacji:
– Freaki podniosły wynagrodzenie dla zawodowców. Dobrze, że są organizacje freakowe. Nie trzeba ich piętnować, tylko się cieszyć.