Jacek Murański i „Szalony Reporter” wyjaśnią głośny konflikt w sądzie. „Muran” postanowił pozwać niedoszłego rywala, jednak sam nie pojawił się na rozprawie.
18 lipca „Szalony Reporter” musiał stawić się w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śródmieście. Zabrakło jednak samego „Murana”, którego reprezentował pełnomocnik. Na sali sądowej mają spotkać się we wrześniu, kiedy to odbędzie się kolejna rozprawa.
Jacek Murański wystosował przeciwko Matysiakowi prywatny akt oskarżenia, w związku ze zniesławieniem za pomocą środków masowego przekazu. Chodzi dokładnie o konferencje, podczas których dochodziło do mocnych wymian pomiędzy freak fighterami. „Muran” twierdzi, że został pomówiony przez „Szalonego Reportera”, który m.in. zarzucał mu skłonności pedofilskie.
Murański domaga się roku ograniczenia wolności, prac społecznych oraz oficjalnych przeprosin i przede wszystkim 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Kiedy Matysiak zjawił się w sądzie, postanowił złożyć pozew wzajemny w związku z naruszeniem jego nietykalności cielesnej przez „Murana”.
W rozmowie z Antyfakty tak skomentował całą sprawę – Wnosimy do sądu o badania psychiatryczne. Nie mówię tego jako epitet, bo czasami się tak obraża. Mamy bardzo duże wątpliwości co do stanu poczytalności Jacka Murańskiego. Mam nadzieję, że sąd się do tego przychyli.