
Mateusz Gamrot ponownie wbił medialne szpile w Benoit Saint-Denisa. Polak uważa, że Francuz nie zasługuje na obecny pseudonim.
Mateusz Gamrot po wielu miesiącach przerwy powrócił do startów w UFC. Popularny „Gamer” wziął na barki niemałe ryzyko, gdyż Ludovit Klein nie znajdował się nawet w rankingu wagi lekkiej. Ostatnia ryzykowna potyczka nie opłaciła się Mateuszowi, który przegrał z Danem Hookerem.
Tym razem jednak odbyło się bez żadnych wpadek. Gamrot zaliczył wygraną przez jednogłośną decyzję i wskazał listę potencjalnych przeciwników. Wśród nich znalazł się Benoit Saint-Denis, który kilkukrotnie wyzywał Polaka, by – według wersji Mateusza – odmówić, gdy przyszła oferta.
Mateusz Gamrot naśmiewa się z Saint-Denisa
Historia z Francuzem miała miejsce przed kilkoma tygodniami. Gamrot nie był zachwycony jego występem, mówiąc delikatnie, i już wtedy zapowiadał, że może się z nim zmierzyć w walce wieczoru gali we Francji.
To samo zresztą powiedział Danielowi Cormierowi. Na konferencji prasowej po UFC Vegas 107 zaś przerwał dziennikarzowi, który poruszył temat Benoit Saint-Denisa.
– Mogę zmienić jego ksywkę. Obecna brzmi „Bóg Wojny”, a mogę zmienić ją na „Bóg Strefy Komfortu”. Brachu, wielokrotnie wyzywał mnie do walki. Tydzień przed galą dostał propozycję i odmówił – przypomniał były mistrz KSW.
– Stary, no co do k…wy… „Bóg Strefy Komfortu” – powtórzył ewidentnie zadowolony ze swojego żartu Mateusz Gamrot.
„Gamer” zanotował ósmą już wygraną pod szyldem UFC. Nie ma co spodziewać się wielkiego – o ile jakiegokolwiek – skoku w rankingu wagi lekkiej. Wygrana z Kleinem przypomniała wszystkim o Polaku, który zapewne zestawiany będzie właśnie z Saint-Denisem, a być może UFC postanowi ponownie spróbować doprowadzić do rewanżu z Armanem Tsarukyanem.