Mateusz Gamrot wraca do klatki na UFC Vegas 45! Polski lekki, który podejmie Brazylijczyka Diego Ferreirę, spotkał się w nocy polskiego czasu z mediami.
Gala UFC Vegas 45 już w ten weekend i znów nie zabraknie polskiego akcentu! W karcie głównej zobaczymy 3. pojedynek w tym roku Mateusza Gamrota. Popularny „Gamer” w oktagonie spotka się z groźnym Brazylijczykiem, 12. numerem w rankingu dywizji – Diego Ferreirą.
Były mistrz federacji KSW w dwóch różnych kategoriach wagowych spotkał się w nocy polskiego czasu z mediami:
– Jestem bardzo zadowolony. To trzecia walka dla UFC w tym roku. Jestem podekscytowany! To już czwarty pojedynek w tej organizacji, więc mogę nazwać ją moim domem. Gdy przychodzę wszyscy witają mnie „Cześć, Gamrot!”
„Gamer” szybko ma szansę wejść do czołówki rankingu najbardziej napakowanej kategorii wagowej w UFC. Polski fighter pamięta swój debiut i kontrowersyjną decyzję sędziowską, ale w „głowie czuje się niepokonany”. Mateusz Gamrot do najbliższego rywala podchodzi z szacunkiem, ale wie, że może wygrać:
– Spodziewam się, że Diego Ferreira da mi trudną walkę. Z technicznego punktu widzenia – powinna być łatwa, tego się spodziewam, choć nie chcę zabrzmieć arogancko. Jestem pewny siebie, ale mam do przeciwnika szacunek i uznanie. Diego to świetny zawodnik, to zaszczyt, że mogę z nim walczyć.
Ten pojedynek powinien być gratką także dla wszystkich fanów gry parterowej w MMA. Diego Ferreira siedmiokrotnie w karierze poddawał rywali, a Mateusz Gamrot jest świeżo po szybkiej wygranej z Jeremym Stephensem przez Kimurę.
– Jest groźny w każdej płaszczyźnie. Wysoki poziom stójki, lepsze niż wcześniej zapasy, wysoki poziom jiu-jitsu. Ale jiu-jitsu to też mój dom. Jestem zapaśnikiem, nie boję się parteru. Spodziewam się fajerwerków!
– Jiu-jitsu Diego jest dość oldschoolowe, Gi. Ja wyznaję nową szkołę. Możliwe zatem, że zobaczycie kompletnie różne poziomy!
Polak zdaje sobie sprawę, co dla niego oznacza ten pojedynek w kontekście rankingu. Gamrot przewiduje zamianę miejsc i nie ukrywa, że mierzy w pas mistrzowski. Zdaje sobie sprawę, że musi na taką szansę trochę zaczekać:
– Jeśli pokonam Ferreirę, najprawdopodobniej zamienimy się miejscami. Będę wspinał się coraz wyżej. Nie wiem, czy w przyszłym roku uda mi się dojść do walki o pas, bo w czubie dywizji jest wielu bardzo mocnych zawodników. Każdy z gości z Top 5 chce takiej walki.
– Jestem cierpliwy. Krok po kroku. Może uda się w przyszłym roku, a może za dwa lata. Najpierw muszę w sobotę pokonać Diego. Wtedy zobaczymy, co wydarzy się w przyszłości. Jeśli będę zdrowy, na pewno będę chciał szybko wrócić.
Źródło: MMA Junkie