Jak zostało ogłoszone przez FAME MMA we freak fightach zadebiutuje Maciej Sulęcki. Popularny „Striczu” wyjaśnił w jaki sposób trafił do organizacji.
O tym, że były międzynarodowy mistrz WBO w wadze średniej może być kolejnym zawodowym sportowcem, który trafi do świata freak fightów, mówiło się od dawna. Sam Maciej Sulęcki nie ukrywa, że nie odwiesił rękawic na kołek, a jedynie wykorzystuje przerwę między kolejnymi walkami.
„Striczu” zmierzy się z powracającym do Fame MMA Normanem Parke. Irlandczyk od dawna wypisywał w social mediach, iż kolejną walkę stoczy w Polsce i tym razem staje się to faktem. „Stormin'” w największej freakowej organizacji stoczył dotychczas 4 pojedynki, z których wygrał w trzech, pokonując m. in. „Don Kasjo” w boksie, czy Piotra Szeligę.
Sulęcki w rozmowie z Michałem Tuszyńskim na kanale Fansportu TV zdradził, w jaki sposób ostatecznie trafił do FAME. Maciej zaznaczył przy tym, iż wciąż pozostaje czynnym pięściarzem z mistrzowskimi ambicjami.
– Jeden telefon, drugi, trzeci… i ja wyczułem, że tam musi być coś na rzeczy. Zadzwoniłem do Filipa Bątkowskiego, powiedziałem: urywają się telefony z tych freaków, wykruszyła mi się duża walka. Miałem boksować w październiku z Edgarem Berlangą. Powiedziałem: jeśli zorganizujesz mi fajną, sportową walkę w mojej płaszczyźnie, bez patologii, to mogę podjąć taki temat.
„Striczu” podkreślił też, że jest uzależniony od dużych emocji, których nie miał szans zaznać od czasu walki z Demetriusem Andrade w 2019 roku. Te wywołał poniekąd Norman Parke, który mierzył się w największych organizacjach w Polsce i na świecie. Ich pojedynek odbędzie się na specjalnych zasadach, a pełną wypowiedź Sulęckiego na temat starcia znajdziecie powyżej.