W ostatnich dniach media obiegła informacja o aresztowaniu jednego z bohaterów najbliższej gali UFC Sao Paulo. Derrick Lewis nie chciał specjalnie rozwodzić się na ten temat w rozmowie z mediami.
Popularny „The Black Beast” wraca po 3 miesiącach do klatki UFC, gdzie zmierzy się z niepokonanym w oktagonie Jailtonem Almeidą. Brazylijczyk szykował się do pojedynku z Curtisem Blaydesem, który jednak zmuszony był wycofać się z powodu razu. Lewis to fighter o zupełnie innej charakterystyce, ale jest gwarantem ogromnych emocji.
Przed kilkoma dniami media obiegła informacja, po której zaczęto zastanawiać się, czy Derrick wystąpi ostatecznie na gali w Sao Paulo. Jak podało ABC 13, Amerykanin został bowiem aresztowany za jazdę czerwonym Lamborghini 136 mil na godzinę w terenie, gdzie obowiązuje zakaz przekraczania 50 mil na godzinę. „The Black Beast” miał też minąć jednego z przedstawicieli organów ścigania. Lewisa wypuszczono po wpłaceniu kaucji w wysokości 100 $.
Cała sytuacja miała miejsce 25 października, a datę rozprawy sądowej ustalono na grudzień. Gdy rewelacje na temat jego kłopotów wyszły na światło dzienne Derrick Lewis przebywał już w Brazylii. Podczas dnia medialnego nie chciał udzielać szerszego komentarza… przy czym nie zabrakło humorystycznego akcentu w jego wykonaniu.
– Nie, nie [nie będę tego komentować]. Nie wydaje mi się nawet, żebym to był ja. Tamten gość, którego zatrzymali, miał włosy, widać to na zdjęciach. Ja jestem łysy, to nie ja. Sam nie wiem.