Zapytany o potencjalną walkę Eddiego Halla z Mariuszem Pudzianowskim Martin Lewandowski nawiązał do „Bombardiera”.
Brytyjski siłacz był najbliżej starcia z „Pudzianem”, do którego miało dojść na KSW 100. „Bestii” jednak urodziło się dziecko i postanowił on nie opuszczać swojej partnerki w pierwszych miesiącach w roli rodziców.
Koniec końców sam Pudzianowski też wycofał się z jubileuszowego eventu największej polskiej organizacji MMA. Smakiem obeszli się zarówno widzowie, jak i potencjalni oponenci byłego strongmana. Ten oczywiście niebawem powróci do klatki, co może mieć miejsce w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Poinformował o tym Eddie Hall.
Szef KSW wrócił pamięcią do Bombardiera
Anglik nigdy nie walczył na zasadach MMA. Zanotował starcie w formule bokserskiej, a później stawił się też na freak fight w wyspiarskiej federacji organizującej tego typu pojedynki. Pokonał wówczas dużo mniejszych braci Neffati.
Martin Lewandowski został zapytany o „Bestię” w rozmowie z Janem Mazurkiem dla portalu Interia. Szef KSW przyznał, że nie będą tworzyć sztucznej narracji i Anglik nie będzie zapowiedziany jako „fighter MMA”. Dodał też, że wypowiedź na temat starcia Eddiego Halla z Polakiem nie przypadła mu do gustu.
Wokół byłego strongmana pojawiają się spore wątpliwości. O ile „Pudzian” jest od niego starszy o 11 lat, to jednak posiada też ogromne doświadczenie w mieszanych sportach walki. To oczywiście na start stawia go w roli underdoga, ale przede wszystkim fani spodziewają się, że Hall może skończyć jak słynny „Bombardier”.
Zapytany o to, czy Eddie nie okaże się rozczarowanie jak Seigne Ousmane Dia Martin Lewandowski przypomniał wszystkim, z jakiej dyscypliny wywodzi się były rywal Pudzianowskiego. Zdaniem szefa KSW tamten pojedynek mógł potoczyć się zupełnie inaczej:
– Serigne Ousmane Dia, czyli ten Senegalczyk, miał wypracowaną jedną z trzech płaszczyzn MMA: zapasy. Niejeden zapaśnik mógłby się od „Bombardiera” uczyć. Niezdarnie do „Pudziana” podszedł, chciał go złapać na dystansie, ale ten spektakularnie przycelował i nie dał mu najmniejszych szans. Gdyby weszli w zwarcie, „Pudzian” miałby ciężko, bo lubi poprzepychać się zapaśniczo, ale ten facet ważył więcej, był większy i raczej nie on latałby w klatce – powiedział Martin Lewandowski o zawodniku, który przegrał z Mariuszem Pudzianowskim w zaledwie 18 sekund.