![](https://strefamma.pl/wp-content/uploads/2025/02/Kolejne-kontrowersje-wokol-Binkowskiego.-Olimpijczyk-ukradl-maslo-VIDEO.jpg)
Artur Binkowski już jutro zadebiutuje w świecie freak fightów, ale został też zaangażowany do projektu „Boxdela”. Michał Baron miał jednak niemałe problemy z olimpijczykiem…
Popularny „Orzeł Biały” to były zawodowy pięściarz, mogący się pochwalić rekordem 16-5-3, oraz uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Sydney, gdzie dotarł do ćwierćfinału. O Binkowskim w ostatnich latach nie mówi się jednak o nim jako o niegdysiejszym sportowcu, a w kontekście licznych problemów.
Artur powrócił z Kanady, do której emigrował lata temu z rodzicami i którą reprezentował na wspominanych IO. Tam też „Biniu” założył rodzinę, ale – nie wdając się w szczegóły – poróżnił się z byłą żoną. W Polsce jednak olimpijczyk zaliczył srogi „nowy” start, albowiem jako bezdomny musiał spać pod Pałacem Kultury i Nauki.
Orła Białego” skusił jednak ostatecznie świat freak fightów, dając mu możliwość rozwiązania konfliktu z dziennikarzem Tomaszem Majewskim. Do pojedynku tej dwójki dojdzie już jutro podczas Fame 24: Underground.
Binkowski ukradł masło
Artur Binkowski został też zaangażowany przez „Boxdela”, który chce reaktywować kanał BANNDA. Tam „Biniu” pojawił się w odcinku, gdzie z innymi influencerami gotował jajecznicę, na którą sami musieli kupić składniki z limitem do 10 zł.
„Orzeł Biały” udał się do pobliskiej Żabki, wziął oczywiści podstawową ingrediencję jajecznicy, po czym… Masło, na które nie starczyłoby mu środków, schował do kieszeni.
– Aby ta jajecznica miała ręce i nogi, to musiały być jajka, wiemy. I musiało być trochę tłuszczu, czyli najlepsze masło. Nawet jakby był budżet 0 złotych, a jajecznica by była potrzebna, potrzebne były jajka i masło, to też byśmy mieli w tej chwili jajka i masło – tłumaczył Binkowski na nagraniu, które udostępnił „Boxdel”.
– Później oddaliśmy za to kasę, ale Biniu jest niemożliwy. Jutro na streamie materiał zakulisowy z przekazywania kasy dla kasjera. Było trochę wstydu – podpisał urywek Michał Baron, który skierował też mały apel: – Kochajmy „Orła Białego”.