Khamzat Chimaev powrócił ponad rocznym rozbracie z oktagonem na UFC 267. Popularny „Borz” udowodnił po raz kolejny, że jest siłą, z którą należy się mierzyć.
Na UFC 267 o sile i umiejętnościach Khamzata Chimaeva przekonał się Li Jingliang. „Borz” wystąpił w oktagonie największej federacji MMA po raz 4 w karierze i wciąż pozostaje niepokonany. Co więcej, żadne ze starciach, tak dla UFC, jak i innych organizacji nie doczekało się punktacji sędziów.
Chińczyk nie miał najmniejszych szans w pojedynku z Czeczenem, który natychmiast go wyniósł do obalenia. Zanim jednak Chimaev przeniósł walkę do parteru… Odezwał się do Dany White’a!
– Podniosłem go i mogłem obalić od razu, ale musiałem podejść do Dany White’a. Widziałem, że sięga po telefon, albo coś innego i powiedziałem mu: moich walk nie możesz ominąć! Tak się dzieje za każdym razem. Podczas moich pojedynków nie warto sprawdzać telefonu, czy czegoś. Raz opuścisz wzrok, a ja kładę gościa spać – mówił w wywiadzie z Danielem Cormierem „Borz”.
Przed ogłoszeniem wyniku Khamzat Chimaev skierował jeszcze kilka słów bezpośrednio do prezydenta federacji:
– Powiedziałem, że jestem królem. Byłem nim od dawna, a teraz idę po każdego. Każdego zabiję! Tak jak jego [Li Jinglianga] – pospał się, brachu!
Plany na przyszłość czeczeńskiego Szweda nie są zbyt skomplikowane, nie są też żadną tajemnicą. Fighter mierzy w sam szczyt:
– Z każdym mogę się zmierzyć! Dajcie mi kogokolwiek, każdego zabiję! JESTEM GOTÓW!
Źródło: UFC YouTube