Khamzat Chimaev w swoim stylu nie obawia się Nate’a Diaza, z którym ma spotkać się w main evencie UFC 279. „Wilk” jest gotowy na spotkanie z żywą legendą MMA!
Nate Diaz otrzymał w końcu to, na co czekał od wielu miesięcy. UFC dało mu walkę, która jest ostatnia na jego obecnym kontrakcie, co oczywiście oznacza, że tuż po niej zostanie wolnym agentem. Federacja wybrała jednak najtrudniejszego z możliwych rywali – Khamzata Chimaeva.
Każdy, kto śledzi zmagania w największej organizacji MMA na świecie na bieżąco wie, co potrafi robić z przeciwnikami czeczeński „Wilk”. W ostatnim występie po raz pierwszy w karierze przebył cały dystans i jednogłośną decyzją sędziów pokonał drugiego wówczas zawodnika z rankingu – Gilberta Burnsa. Teraz Chimaev ma na UFC 279 spotkać się z fighterem, którego przed laty oglądał na ekranach, co zdradził w wywiadzie dla The MMA Hour:
– Mówi się, że się nie lubimy. Ja go lubię, wychowywałem się na nim. Jak już walczył w UFC, to jeszcze chodziłem do szkoły. Dla mnie to jak walka z kimś z filmu. Człowiek myślał, że nigdy się tam nie dostanie, a teraz walczę z kimś, kogo widziałem na ekranie.
28-letni Khamzat w rozmowie z Arielem Helwanim potwierdził, że podpisał kontrakt na walkę, ale nie wie, czy przeciwnik zrobił to samo. Choć federacja na swojej stronie sygnuje UFC 279 nazwiskami obu zawodników, to warto pamiętać, że nieprzewidywalność braci Diaz jest legendarna. Chimaev ma po prostu nadzieję, że rywal się zjawi, a kwestię wagi można ustalić później:
– Nie wierzę, że chudzielec się pojawi, wiesz. Zobaczymy, czekamy na 10 września. Nie ważne, kogo mi dadzą, cały czas trenuję. Powiedziałem też, że jeśli ostatnią walkę w UFC chce stoczyć w wadze średniej, to niech tylko się pojawi. Nie ma problemu, możemy walczyć w średniej.
Khamzat Chimaev jest jednym z zawodników, którzy od zawsze powtarzają, że są najlepsi. Za urodzonym w Czeczenii Szwedem przemawiają statystyki: 11 walk, 6 skończonych przez KO lub TKO, 4 przez poddanie, jedna przez decyzję. „Borz” docenia status swojego przeciwnika, jednak po raz kolejny ma zamiar udowodnić wszystkim, że jest najlepszy.
– Nate wciąż jest groźny, walczy do ostatniej chwili. Cieszę się, że się z nim zmierzę. Jest jedną z legend, jednym z tych, o których mówią: „Gangster, gangster!” Pokażę mu, kto tu jest gangsterem. Mówiłem wam, jestem z Czeczenii. Dorastając zjadałem gangsterów na śniadanie.
– Oczywiście, że go szanuję. Nie da się nie szanować starszych zawodników z topu. Nate z bratem zawsze idą na wojnę, wiesz? To twardzi goście i nie można im tego odebrać.