Justin Gaethje wygrał jednogłośnie na UFC 268! „The Highlight” cały czas napierał na Michaela Chandlera, ale „Iron” udowodnił, że przydomek ma nieprzypadkowy. Gaethje po walce zaznaczył, co go teraz czeka!
Justin Gaethje i Michael Chandler, jak zapowiadano, rozgrzali do czerwoności publikę na UFC 268. „The Highlight” powrócił po ponad rocznej przerwie, ale wyglądał niezwykle świeżo i przeważał na rywalem. „Iron” przyjął wiele mocnych ciosów, jednakże ostatecznie musiał uznać wyższość Justina Gaethje. Amerykanin wygrał jednogłośną decyzją.
Po walce „The Highlight” przyznał, że przeciwnik ma niesamowitą wytrzymałość, ale wcale go to nie zdziwiło:
– Ni ch*ja nic mnie nie zaskoczyło. Wiedziałem, że to wojownik z krwi i kości… Niestety żyjemy w nieodpowiednich czasach. Powinniśmy walczyć na śmierć i życie w pier*olonym Koloseum, tak powinno być.
Fighterzy zdawali sobie sprawę, że wygrany pojedynku znajdzie się w wąskim gronie pretendentów do tytułu mistrzowskiego. Justin Gaethje powiedział także z kim najchętniej spotkałby się z dwójki main eventerów UFC 269:
– Wiedziałem, że w walce jak ta, z tak wielką stawką, musiałem go uśpić. Zresztą, on mnie również. Walczyliśmy, by zmierzyć się o pas. Będę gotowy na zwycięzcę grudniowego pojedynku.
– Mam nadzieję, że spotkam się z Oliveirą w Brazylii, ale jeśli wygra Dustin, to może być walka w Luizjanie, wyje*ane.
Justin Gaethje na koniec podsumował swoją kandydaturę do starcia o pas mistrzowski kategorii lekkiej. Nawiązał tym samym do niedawnej wypowiedzi Daniela Cormiera, który po ostatniej wygranej Islama Makhacheva nazwał Dagestańczyka pierwszym w kolejce:
– Jestem drugi w rankingu, właśnie odniosłem kapitalne zwycięstwo. Oczywiście, że zasługuję na walkę o pas. Nie ma nikogo innego. Słyszałeś DC, jestem jedynym, który k*rwa został.
Źródło: UFC YouTube