Łukasz Jurkowski, który jest weteranem KSW związanym z organizacją od samego początku, zdradził, co dostał za odniesienie zwycięstwa w pierwszym historycznym turnieju.
„Juras” to weteran, który oficjalnie nie pożegnał się z MMA, jednak nie wykluczone, że możemy więcej nie zobaczyć go w klatce. Niedawno KSW ogłosiło, że będzie on pierwszym zawodnikiem, który podczas gali na Narodowym zostanie wprowadzony do Hall of Fame, czyli Galerii Sław.
Gdy w 2004 roku w Warszawie odbyła się pierwsza gala KSW, odbył się turniej, w którym udział wziął właśnie Łukasz Jurkowski. Jednego wieczoru pokonał trzech rywali i został zwycięzcą gali KSW 1. Wziął również udział w turniejach na dwóch kolejnych edycjach i dopiero później zaczął toczyć normalne starcia w MMA, w których nie musiał podczas jednej gali bić się z kilkoma rywalami.
Już w 2004 roku na drugiej gali KSW ustanowił rekord, który wydawał się nie do pobicia. W zaledwie 9 sekund znokautował Pawła Zalewskiego. Dopiero w 2022 roku Bogdan Gnidko zszokował wszystkich, pokonując Damiana Piwowarczyka w 5 sekund.
Z okazji wejścia do Hall of Fame „Juras” udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu, w którym powrócił do swoich początków w MMA i pierwszych gal KSW. Zdradził, że za wygranie pierwszego turnieju w historii KSW dostał torbę oraz trzy kilogramy białka.
– To prawda, biliśmy się za darmo. Za pierwszy turniej KSW dostałem taki pasek, że pewnie mam teraz większą klamrę w niektórych paskach do spodni. Trzy walki jednego wieczoru, a w nagrodę dostałem skórzaną torbę z napisem „Casinos Poland”.
– W środku były trzy kilogramy białka od jednego ze sponsorów. A skończyłem ze złamaną nogą i wyprawą do szpitala. Na początku nie było pieniędzy, nikt o nich nie myślał. Były inne idee. Wtedy, pierwszy raz w Championsie, nie pomyślałem, że dojdę do walki na Narodowym i sześćdziesiąt tysięcy ludzi będzie śpiewało „Sen o Warszawie”.